środa, 16 lipca 2014

20. Porażka

WAŻNA INFORMACJA POD ROZDZIAŁEM, WIĘC PROSZĘ, PRZECZYTAJ.

Do pokoju wszedł jeden z pomocników Asha. Jade dotknęła plecami ściany. Do jej oczu zaczęły napływać łzy. Łzy strachu. Mężczyzna zamknął za sobą drzwi i podszedł bliżej. Uśmiech nie znikał z jego twarzy.

-C-co chcesz mi zrobić?-głos dziewczyny łamał się wręcz na każdym słowie a on był coraz bliżej.

-Nie martw się. Ashton zabronił się do ciebie zbliżać.-ulga brunetki nie trwała długo bo to co nastąpiło potem było dużo gorsze.

-Ale niestety masz pecha. Ja nikogo się nie słucham.-ręką wysokiego blondyna spoczęła na pośladku zdezorientowanej dziewczyny. Blondyn przygwoździł ją do białej ściany tak by nie mogła się ruszyć. Brutalnie całował ją po linii szczęki i szyji. Z zamkniętych oczu Jade wpływały łzy.

-Od samego początku czekałem aż tylko będę mógł tu do ciebie przyjść.-mężczyzna nie oczekiwał odpowiedzi i najwyraźniej nie spodziewał się odwdzięczenia za paskudne pocałunki. Po prostu brał co chciał. Nie patrzył na cierpienie brunetki, miał to gdzieś.
Jade wreszcie zebrała w sobie siły i odepchnęła go od siebie. Gdy upadł na podłogę, rzuciła się do drzwi. Zdąrzyła je otworzyć i wybiec zanim blondyn zaczął ją gonić. Dziewczyna nie wiedziała gdzie biec, więc zbiegła na niższe piętro. Obejrzała się za siebie i w tym momencie wpadła na Asha. Chłopak złapał jej nadgarstki i popatrzył w oczy.

-Co ty tu do cholery robisz?-wycedził przez zęby. Mężczyzna biegnący tuż za brunetką pojawił się za jej plecami.-Jak mogłeś ją wypuścić?! Miałeś jej pilnować!-Ash zaciągnął ją do zachodniej części budynku. Miejsce wyglądało na opuszczone. Nikt się nie kręcił, nie było widać żadnej dziewczyny.

-Będziesz mieć tu spokój. Siadaj.-chłopak puścił ją i pokazał skórzaną kanapę. Przed nią stał szklany stolik a na ścianie wisiał telewizor. Jade próbowała zasłonić jak największą cześć ciała przed kolanem ale sukienka, którą miała na sobie była zdecydowanie za krótka.

-Jak się czujesz ze świadomością, że już nie wrócisz do swojego chłopczyka?-Ashton uśmiechnął się szyderczo. Stał przed dziewczyną.

-Skąd wiesz, że przegra?

-Wyścig jest ustawiony. Mają go wyrzucić z trasy. Potem przyjedzie policja i go zgarnie. Nawet jak się stąd wydostaniesz to i tak go nie zobaczysz. Będzie gnił w pudle.-brunetka nie mogła wypowiedzieć ani jednego słowa. Potrzebowała odpoczynku ale tu nie było ma to miejsca i czasu. Chłopak spojrzał na nią ostatni raz i odszedł zamykając pomieszczenie za sobą.

Ashton przyjechał w miejsce startu wyścigu razem z Jade. Dziewczyna szukała wzrokiem Louisa. Kiedy dostrzegła Stylesa jej serce zaczęło szybciej bić. Harry podszedł do czarnego Lamborghini, z którego chwilę później wysiadł Tomlinson. Chłopak spojrzał na nią i sztucznie się uśmiechnął. Nie miał pewnego wyrazu twarzy jak zazwyczaj. Martwił się. Nie tylko tym, że Jade jest przetrzymywana. Wiedział co wisi w powietrzu.

Dziewczyna z czarnymi włosami, ubrana w krótką spódnice wyszła na środek drogi. Wszyscy odsunęli się na bok a kierowcy zajęli swoje miejsca. Czarnowłosa uniosła zielona chustę do góry.
Hałas spowodowany warkotem silników był niesamowity. Nikt nie śmiał nawet się odezwać.
Louis zacisnął dłonie na kierownicy. Oddychał nierównomiernie. Od tego wyścigu zależało wszystko.

To już nie jest zabawa.
Nie wybacze sobie jeśli przegram.

Ostatni raz rzucił okiem na Jade. Brunetka była bardziej zestresowana niż on.
Chusta znalazła się na asfalcie. Samochody ruszyły pierwszą prostą. Tomlinson od razu znalazł się w pierwszej piątce. Droga robiła się coraz bardziej kręta a ciemny las ograniczał widoczność. Każdy kierowca starał skupić się na trasie ale nie było to łatwe.
Brunet wysunął się na prowadzenie. Jechał ile tylko fabryka dała. Co i raz spoglądał we wsteczne lusterko by zobaczyć jak blisko niego, jedzie reszta.

Był blisko.
Bardzo blisko.
Widział tylko to, co oświetlały światła reflektorów.
I nagle, jakby znikąd, policyjne światła przecięły niebo.

Louis w ułamku sekundy skręcił w boczną drogę. Sygnał policyjny oddalił się, a brunet przyspieszył. Musiał nadrobić to kółko, które zrobił. Przeciął metę.
Ale było za późno.

Jakiś blondyn już zbierał oklaski i gratulacje. Louis wyszedł z auta i podszedł do Asha.

-Zadowolony jesteś!?-chłopak kiwnął głową i objął Jade w talii. Brunet pozbył się jej.-Zabije cię jeśli coś jej zrobisz.-Tomlinson zawołał Harry'ego i razem z nim odjechał.

Od tamtego momentu Jade Stone była własnością Ashtona Nikela. Musiała robić wszystko co jej kazał. Usługiwać mu i jego znajomym.
Tak minął jej tydzień i cztery dni.
Brunetka siedziała na kanapie Ashtona i czekała aż coś jej rozkaże. Nie trwało to długo.

-Jade, zrób mi kawę!-zanotowało się w niej. Miała dość gotowania wody tylko po to by zrobić mu kawę czy herbatę, której potem i tak nie pił. Podniosła się i podeszła do niego.

-Nie!  Mam dość tego. Nie będę robić za służącą!

-Nie będziesz na mnie krzyczeć, suko.-Ash złapał jej nadgarstki i przeprowadził pociągnął przez korytarz pełen ludzi. Posadził ją w ciemnym pomieszczeniu i jakby tego było mało związał ręce i zasłonił oczy przepaską.

--------------------------------------------------------------------------------------

Hej kociaczki xx
Wiem, że długo nie dodawałam rozdziału ale to wynikło z kilku rzeczy.
First: Przeprowadzam się i kiepsko u mnie z internetem.
Second: Mam wrażenie, że czytacie moje ff ze zwykłej litości. Bo jak nie napisze "10 kom. - next" to komentarzy jest 5 a tak to ponad 10.
Wkurwiające jak nic innego. Przepraszam jeśli Was zdenerwuje albo coś ale korona by Wam kurwa z głowy nie spadła gdybyście napisali pod rozdziałem chociaż "fajne" albo "do dupy".
Przepraszam, że rozdział krótki i z błędami a notatka to wypracowanie ale musiałam to napisać.
Mam nadzieję, że chociaż jedna osoba doceni to, że nie mam za bardzo czasu a i tak wstawiam rozdział.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Z poważaniem, zmęczona życiem, Nightmares_xxox (wszelkie zażalenia kierować proszę na twittera)

Do następnego xx

niedziela, 6 lipca 2014

19. " Niech ci będzie. Wystartuję"

Jade rozglądała się po słabo oświetlonym pomieszczeniu. Próbowała poruszyć rękoma ale bez skutecznie. Była związana bardzo mocno. Chciała przypomnieć sobie jak się tu znalazła. Oparła głowę o ścianę i zamknęła oczy. Wspomnienia z ostatnich kilku godzin powracały. Rano obudziła się przed Louisem. Poszła do sklepu a w drodze ktoś ją ogłuszył i przyniósł tutaj.Łzy napływały jej do oczu. Nie tylko przez potworny ból głowy ale i świadomość, że zostanie tu jeszcze na długo. Pocieszała ją tylko myśl o Tomlinsonie, który na pewno już jej szukał.

Do pomieszczenia wszedł wysoki mężczyzna o czarnych włosach. Miał koło trzydziestki. Trzymał w ręku czarną, sportową torbę, rzucił ją na podłogę i ukucnął obok dziewczyny.

-Patrzcie kto się obudził.-złośliwy uśmiech zagościł na jego twarzy. Śmiech kilku osób zabrzmiał za drzwiami. Jeden był znajomy. Bardzo znajomy.

-Rozwiążcie ją.-mężczyzna wyszedł. Pokój został oświetlony dwiema lampami o mocnym świetle. Jade przymrużyła oczy by lepiej dostrzec postać, która weszła. Niższy i młodszy chłopak rozwiązał jej ręce i nogi. Mogła wreszcie swobodnie wstać. Zauważyła czerwoną kanapę z trzema poduszkami i stolik oraz krzesła. Wcześniej nie mogła ich zobaczyć przez słabe światło.

-Przecież się. Masz robotę do wykonania.-dziewczyna dostała torbę od chłopaka. Zaszczycił ją spojrzeniem i wyszedł zamykając drzwi.

Brunetka odsunęła suwak. Wyjmowała po kolei ubrania i z każdą kolejna rzeczą była coraz bardziej zmartwiona. Czarna, obcisła sukienka nie miała ramiączek i można było zaliczyć ją do ubrań zdecydowanie za krótkich a bieliznę porównać do tych, które nosiły striptizerki w klubach.

-Jeśli za pięć minut nie będziesz przebrana, wejdę tam do ciebie i sam się tym zajmę!-głos zza drzwi należał do tego niższego. Jade postanowiła nie ryzykować i z obrzydzeniem zmieniła swoje ubrania. Na dnie torby leżała szczotka do włosów i kosmetyczka. Dziewczyna domyśliła się, że musi zrobić sobie makijaż.

W ciągu trzech minut była gotowa. Dwóch mężczyzn zabrało ją do samochodu. przez przyciemnione szyby, próbowała rozpozna miejsce, do którego zmierzali.

W tym czasie, Louis zdążył objechać wszystkich swoich znajomych, znajomych Jade i sprawdzić szkołę. Harry był w jej domu, ale tam też jej nie było. Czas uciekał. Tomlinson tracił cierpliwość. Wrócił do domu i zmienił samochód. Chciał jak najszybciej dojechać w miejsce, o którym przeczytał w wiadomości.
Chłopak z każdą minutą coraz mocniej zaciskał palce na kierownicy. Po kilku minutach był na miejscu. Punktualnie.

Zza budynku hali wyszedł wysoki mężczyzna a za nim szło dwóch niższych trzymających jego cały świat.

-Oddajcie mi ją!-Louis podszedł do nich trochę bliżej. Mężczyzna przewyższający go o głowę uśmiechnął się złowieszczo i skinął głową na kogoś za jego plecami. Brunet odwrócił się. Krew dosłownie zagotowała mu się w żyłach że złości.

-Wiedziałem! Wiedziałem, że to ty! Ty sukinsynu!-uśmiechn zwycięstwa pojawił się na twarzy Ashtona, który podchodził bliżej.

-Chcesz swoją księżniczkę, tak?-obszedł go i stanął obok Jade.-Nie będzie tak łatwo.-pokręcił głową.

-Czego chcesz? Pieniędzy?-Tommo zachował kamienną twarz.

-Nie. Jutro jest dość ważny wyścig. Jak zresztą wiesz.-Ash stanął za dziewczyną i położył dłonie na jej ramionach.

-Co w związku z tym?

-Jeśli go wygrasz, oddam ci ją. Jeśli nie...-chłopak zdjął kurtkę, którą była okryta brunetka.-Twoja dziewczyna zostanie ze mną. W burdelu.-Louis zacisnął szczękę i spojrzał na nią. Owszem, podobała mu się ta wersja Jade ale musiał wystartować. Nie mógł pozwolić na to by ktoś ją dotykał a co gorsza zmusił do czegoś czego nie chciała.

-Niech ci będzie. Wystartuję ale pozwól mi z nią porozmawiać. W cztery oczy-mężczyźni po sygnale Ashtona puścili dziewczynę. Jade od razu pobiegła w stronę chłopaka. Brunet przytulił ją i uspokoił.

-Nie martw się. Wyciągnę cię z tego.-wyszeptał jej na ucho.

-Ko-Kocham cię.-dziewczyna łkała do jego ucha. Nie chciała go teraz puszczać. Bała się iść z Ashem i było to widać.

-Ja ciebie też.-Ash dał znać, że czas minął.-Muszę już iść. Nie daj się zmusić do czegoś czego nie chcesz.-Louis odszedł kawałek zanim Jade znów została złapałana za ręce.

-Jutro. Punktualnie.-Ashton przypomniał mu jeszcze raz przed jego odjazdem.

Jade została zabrana do mieszkania Asha. Kilku mężczyzn kręciło się obok 'jej' sypialni. Dziewczyna siedziała skulona na łóżku pod ścianą. Robiło jej się nie dobrze już na samą myśl do czego może być wykorzystywana. Owszem uprawiała już sex ale z Louisem, który był delikatny. Starał się jej nie skrzywdzić. Ale oni byli inni.
Bezwzględni i okrutni.

Zamek z drzwiach został przekręcony po dłuższej chwili ciszy na korytarzu. Dziewczyna spięła się i spojrzała w tamtą stronę. Jej ciało zaczęło się trząść.

--------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej xx
Tym razem dodaję rozdział dość szybko. Idk dlaczego ale dobrze mi się pisało xD
Ten rozdział napewno Wam rozpierdolił mózgi... oops!
Mam nadzieję, że wam się podoba i zostawcie po sobie komentarz, ponieważ pod ostatnim rozdziałem jest tylko 5 komentarzy a zważając, że informuje ponad 20 osób i nie trzeba wpisywać już tego kodu powinno ich być więcej. Nie chcę prawić wam kazań ale moglibyście się zmobilizować.
No nic. To chyba wszystko z mojej strony. Błędy poprawie jutro. (przepraszam ale...)

15 komentarzy - Następny rozdział

Do Następnego xx