wtorek, 18 listopada 2014

OGŁOSZENIE PARAFIALNE !

Hej tu blue lou x (Tak, od teraz możecie na mnie tak mówić haha)
Wieeeem znów mam na sumieniu przerwe a gdy sie pojawiam puf, nie ma NIC !
Niestety ale pierwsza klasa gimnazjum nie jest łatwa (boże jestem taką smarkulą ;-;) jak na razie.
Chciałam ogólnie powiedzieć, że zbliżamy się wielkimi krokami do końca. Idk dokładnie ile będzie rozdziałów ale następny będzie długi.
Powinnam niedługo go zacząć bo tata wreszcie załatwi normalny, szybki internet (allelluja!!)
Wszyscy informowani zauwarzyli już pewnie ze zmieniłam user na tt, a jeśli nie to @/aparelou to ja.

Nikt nie czyta moich notatek pod rozdziałami ale okeeey tam nic nigdy ważnego nie ma :))))))) (wyczujcie ten sakazm).
Tak więc enjoy and wait for next capture (?) ✌✌

blue lou

sobota, 6 września 2014

22. Nowy rozdział?

"(..) Jak już wcześniej pisałam, nie jest to najlepszy moment na odwiedziny. Domyślam się, że wiesz już o wszystkim ale zrozumiesz mój wybór..."

Kiedy Jade skończyła pisać list, włożyła go do koperty. Przez cały czas Louis przyglądał się jej. Jej delikatna dłoń ściskała długopis a ciemne pasemka otulały twarz. Za każdym razem kiedy spojrzał w jej oczy albo złapał nadgarstek, przypominał mu się dzień, w którym spotkali się pierwszy raz. Było to prawie dwa miesiące temu. Wycierpieli wiele, pokonali najwyższe fale a teraz cieszą się sobą. Zaczynały się wakacje a brunet planował wspaniały, nowy rozdział w ich życiu.

-Zawieziesz mnie na pocztę?-Jade wyrwała go z zamyśleń.

-Mm... tak już.-chłopak podniósł się i zabrał kluczyki. Uśmiech dziewczyny wprawiła go w najlepszy humor ale to oznaczało tylko jedno. Masa pytań skierowana właśnie w jego stronę.

-O czym myślisz?

-O tym jak bardzo cię kocham.

-Uśmiechnąłeś się. Kłamiesz, to coś innego.-wyszli na zewnątrz i wsiedli w samochód.-Powiedz mi.

-To niespodzianka. Nie mogę.-Louis wyjechał na drogę jak zwykle, położył jedną rękę na udzie dziewczyny. Pogładził ją, ponownie wywołując u niej uśmiech. Po kilku minutach byli już pod pocztą.

-Poczekam na zewnątrz Ciebie.-Tomlinson pocałował ją w policzek zanim wyszła. Siedział pięć, może siedem minut kiedy zauważył ojca Jade. Nie czekał dłużej. Nie chciał jej znów stracić. Dziewczyna stała w kolejce trzy osoby przed swoim tatą. Louis podszedł do niej.

-Pośpiesz się i nie odwracaj. Twój ojciec tam stoi.

Jade przytaknęła i jak najszybciej skończyła załatwiać wszystkie sprawy. Na szczęście nie zauważył ich ojciec brunetki.

Tommo leżał obok Jade na łóżku, przeglądając coś w sieci. Nagle splótł ich palce.

-To pędzie najlepsza niespodzianka w całym twoim życiu.

-Tak? Sądzę, że nie.

-Niby dlaczego?

-Największą niespodzianką będzie to jeśli, będziesz niezadowolony z dziecka.-Tomlinson odłożył laptop na szafke nocną.

-Przecież nie jesteś w ciąży.

-Tak, ale to przyszłość.

-Cóż, możemy to zmienić w teraźniejszość.-brunet zaśmiał się. Całował dziewczynę w usta schodząc po szyji w dół. Rozpinął kolejne guziki jej koszuli, dochodząc do spodni. Dla Jade wszystko działo się jak w zwolnionym tępie. Czuła każdy oddech chłopaka na swojej skórze i widziała jak jego klatka piersiowa, podnosi się i opada. Złapała materiał jego koszulki by po chwili zdjąć z niego górę. Ich oddech stały się coraz szybsze. Louis zassał skórę na szyji dziewczyny, w odpowiedzi uzyskał tylko cichy jęk a po tem, dzwonek do drzwi. Delikatny głos pani Hills odbił się echem oo korytarzu by ustąpić po chwili zachrypniętemu, głębokiemu głosu - oczywiście Harry'ego. Jade wzięła koszulke Lou i założła ją schodząc po schodach. Brunet poszedł za nią.

Chłopak zdjął okulary przeciwsłoneczne z nosa i uśmiech nął się domyślając w czym im przeszkodził.

-Przeszkodze wam, ale to ważne.-Louis skinął głową w stronę salonu. Kiedy usiedli, Styles zaczął.

-Dziś rano, a raczej w południe, kirdy zszedłem na śniadanie zastałem Taylor płaczącą nad stołem. A kiedy się spytałem co się stało, ona i powiedziała, że wypadek Jade był z jej winy.-Tomlinson otworzył szerzej oczy.

-Jej?! Przecież ona nawet muchy nie umie zabić.-brunet zaśmiał się drwiąco a Harry zaraz za nim.

-Tsaa, była 'zazdrosna'-ujął to w cudzysłów. Oboje śmiali się z niej i z tego jaka jest. Jade nie było do śmiechu. To przez nią straciła dziecko, którego teraz lragnie bardziej niż niczego innego. Poszła więc na góre.
Położyła się na łóźku, spod którego wyjęła medalik mamy Lou. Jeszcze raz przyjżała się zdjęciu uśmiechając. BooBear był na prawde identyczny jak jego matka. Dziewczyna odłoźyła go na miejsce, postanowiła się zdrzemnąć.

Po dwudziestu minutach, Jade poczuła jak ktoś ją szturcha w ramie. Przetarła oczy i uśmiechnęł się kiedy zobaczyła twarz Louisa.

-Możemy porozmawiać?

-Tak, o czym?-brunetka usiadła orzed nim.

-Są wakacje, dużo przeszliśmy i urlop należy nam się. Więc zabieram cię na dwa tygodnie do Miami!-Jade pisnęła i rzuciła się na niego. Oboje przewrócili się na plecy.

-Jeju, to będą najlepsze wakacje życia!

-Tak, racja.-Lou zaśmiał się i pocałował ją w usta. Nie był to zwykły pocałunek. Miał tę magię prawdziwej miłości. Bo nowe rozdziały zazwyczaj zaczynają się takim właśnie uczuciem...

---------------------------------------------

Yaaaay ! Wróciłam po długiej przerwie.
Gehsushdtshiw jak Wam się podoba mowiusi rozdział? Trochę któtki no ale... Ja osobiście jestem nawet zadowolona.
Hmmm kim moźe być osoba do której pisała Jade? Aaaa to już moja tajemnica hihi.
Cóż, przepraszam ale nauka mnie przytłoczyła, ugh.
Chciałam żebyście pomogli mi wybrać ksywkę: żuczek czy króliczek?
To chyba na tyle.
Ask
Tumblr
Twitter: @/Nightmares_xxox

Do następnego xx
(Jeszcze) żuczek

wtorek, 19 sierpnia 2014

21. Pomoc

Liam przeszedł korytarz, na którego ścianach wisiały różne obrazy i zdjęcia. Widać było na nich wysokiego mężczyznę oraz niższą kobietę.Znajdował się w domu Harry'ego.
To do niego Louis przyjechał po wyścigu. Payne wszedł do sypialni bruneta. Oboje siedzieli na łóżku stojącym naprzeciw drzwi. Przy prawej ścianie stała komoda i toaletka a z drugiej strony szafa. Ogólnie wnętrze było bardzo jasne. A dwa duże okna i wyjście na balkon dodatkowo rozświetlały je.

-Jak się czujesz?-Tomlinson podniósł na niego wzrok.

-A jak sądzisz? Jade jest w burdelu bo spietrałem przed psami.-chłapak położył się-Jestem frajerem!

-A co powiesz na to, że wiem, w którym dokładnie burdelu jest twoja dziewczyna?

-Ona jeszcze nie jest moją dziewczyną.-westchnął i wstał. Przetarł twarz stając przed przyjacielem-Okey, gdzie ona jest?

-Pokażę ci, jeśli pomożesz mi wsypać Ashtona za nielegalny biznes.-Harry wziął kluczyki. Był pewien odpowiedzi Louisa.

-Dobra, pomogę ci.

Wszyscy troje znaleźli się po środku dużej sali. Głośna muzyka dochodziła z głośników, alkochol lał się litrami a prawie nagie dziewczyny tańczyły na blatach, rurach i parkiecie.
Styles rozejrzał się i uśmiechnął.

-Już mi się tutaj podoba.

-Masz dziewczynę, zapomniałeś?-Louis skarcił go i wymusił uśmiech.

-Ona nie musi wiedzieć.-wzruszył ramionami.

-Widzisz gdzieś Jade, Liam?-chłopak pokręcił głową przecząco.

-Poszukajcie jej, ja muszę zająć się swoim zleceniem.-oboje przytakneli. Zaczeli przeciskać się między zalanymi facetami żądnych ostrego seksu z jedną z dziewczyn. Louis odłączył się od Harry'ego. Był zdesperowany i to bardzo. Jego jedynym marzeniem teraz, było znalezienie Jade całej i zdrowej ale puki co nie widział jej nigdzie, więc wrócił do Harry'ego.

-Wydaje mi się, że ją widziałem.

-Co? Gdzie!?

-Tam. Ash trzymał ją blisko siebie i potem zamkmkął w jakimś pomieszczeniu.

-Zadzwoń do Liama. Idę po nią.-Louis zaczął iść w stronę miejsca, które wskazał jego przyjaciel ale ręka na jego nadgarstku powstrzymywała go.

-Tommo, wszyscy strażnicy napewno Cię znają. Nie możesz tak po prostu sobie tam pójść po nią.-brunet był świadomy tego co przed chwilą usłyszał ale przecież Styles też był rozpoznawalny. Harry wyczuł o czym myśli.-Niech on to załatwi. Poza tym, Ash go nie zna.

-Ugh, okey.Tak czy inaczej, ty do niego dzwonisz.

-Czemu?

-Zapomniałem telefonu.-Loczek przez chwilę nie mógł opaniować swojego śmiechu ale po chwili dzwonił już do Liama.

Jade jękneła kiedy usłyszała jak jej brzuch wydaje najróżniejsze odgłosy. Była głodna i zmęczona. Dłonie jej drętwiały z powodu złej pozycji i zimna bo nie oszukujmy się. "Sukienka", w którą była ubrana nie dawała ciepła. Jeszcze ta ciemność przepaski jaką miała na oczach. To wszystko ją przerażało. Była zbyt emocjonalna na takie sytuacje.

Zaczynała tracić nadzieję, że uda jej się wyjść. Bała się. Tak po prostu.
Samotna łza spłyneła po jej policzku. W tym samym momencie zamek się przekręcił i ktoś wszedł do pomieszczenia. Brunetka poczuła na tyle swojej głowy męską dłoń.

-Zostaw mnie!-zaczeła się szarpać gdy przepaska spadła z jej głowy. Zobaczyła brązowe tęczówki Liama.

-Shhh... To ja.-Payne potarł jej ramie. Jade rozpłakała się całkowicie i bezwiednie przytuliła się do niego.-Ej, no. Nie płacz, Louis czeka na ciebie w samochodzie.

-C-Co?-odsuneła się od niego i została pozbawiona sznurów z rąk.

-Zaprowadze cię do niego.Ash myśli, że cię "wypożyczam". Tak na prawdę po części pomogłaś mi wsypać go za nielegalny biznes.-kąciki ust dziewczyny uniosły się lekko. Brunet poprowadził ją do wyjścia. Tomlinson opierał się o samochód, czekał bawiąc się palcami.
Liam szturchnął brunetkę dając znak, że może do niego biec. Tak zrobiła. Louis podniósł głowę i uśmiechnął się widząc ją. Kiedy Jade stała najmożliwiej blisko niego poczuła się bezpiecznie.

-Kocham cię... I chcę żebyś to wiedziała zanim znów coś spierdolę.-te kilka słów sprawiły, że w brzuchu dziewczyny motylki zaczeły tańczyć makarenę.

-Będę cię kochać zawsze bez względu na to jak wiele razy coś zepsujemy.-chłopak odsunął się kawałek i przykrył swoją bluzą ramiona Jade.

-Wracajmy do domu.

Przez drogę, Tommo cały czas trzymał ją za rękę bojąc się, że znów może ją stracić. Kiedy weszli do domu, brunetka udała się na górę do łazienki. Zdjeła z siebie bluzę chłopaka i resztę tych strasznych ubrań. Po odkręceniu wody, ciepło ogarneło jej całe ciało. Zaczeła rozprowadzać żel pod prysznic po sobie, potem umyła włosy i spłukała się. Za każdym razem kiedy rozkładała ręcznik czuła przyjemny różany zapach. Tym razem też. Owineła się w materiał by móc pójść przebrać się w coś swojego. Zostawiała za sobą małe kropelki wody na podłodze, które skapywały z jej włosów.
Szybko wsuneła na siebie figi by zaraz sięgnąć po koszulkę z nadrukiem.Zanim zdążyła ją opuścić, poczuła ciepło czyiś dłoni na swojej talii.
Obruciła głowę by spotkać się z roześmianymi oczkami Louisa. Skończyła się ubierać by móc wreszcie pocałować bruneta. Tomlinson oddał pocałunek, podnosząc ją lekko.

Znów byli razem.

-----------------------------------------------------------------------------------------

Hej pszczółki xx
Co tu dużo pisać. Jade wróciła. Louis jest szczęśliwy. Liam wykonał zlecenie a Harry? Harry ma swoją Taylor!! Hahaha
Moim zdaniem rozdział jest dupny ale oceńcie go sami :)
~Mam niespodziankę!!!~

To nie koniec ich kłopotów, yaaaaaaaaay!
Tak wiem, kochacie mnie, hahaha
Btw, gdzieś na moim profilu na tt powinien być link do wersji na wattpadzie więc jeśli ktoś jest zainteresowany to wbijać tam!
No cóż... COŚ MI SIĘ POPIEPRZYŁO Z KOLEJNOŚCIĄ LOL. ALE NAPRAWIĘ TO PÓŹNIEJ

10 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ 22

Do następnego xx
żuczek

środa, 16 lipca 2014

20. Porażka

WAŻNA INFORMACJA POD ROZDZIAŁEM, WIĘC PROSZĘ, PRZECZYTAJ.

Do pokoju wszedł jeden z pomocników Asha. Jade dotknęła plecami ściany. Do jej oczu zaczęły napływać łzy. Łzy strachu. Mężczyzna zamknął za sobą drzwi i podszedł bliżej. Uśmiech nie znikał z jego twarzy.

-C-co chcesz mi zrobić?-głos dziewczyny łamał się wręcz na każdym słowie a on był coraz bliżej.

-Nie martw się. Ashton zabronił się do ciebie zbliżać.-ulga brunetki nie trwała długo bo to co nastąpiło potem było dużo gorsze.

-Ale niestety masz pecha. Ja nikogo się nie słucham.-ręką wysokiego blondyna spoczęła na pośladku zdezorientowanej dziewczyny. Blondyn przygwoździł ją do białej ściany tak by nie mogła się ruszyć. Brutalnie całował ją po linii szczęki i szyji. Z zamkniętych oczu Jade wpływały łzy.

-Od samego początku czekałem aż tylko będę mógł tu do ciebie przyjść.-mężczyzna nie oczekiwał odpowiedzi i najwyraźniej nie spodziewał się odwdzięczenia za paskudne pocałunki. Po prostu brał co chciał. Nie patrzył na cierpienie brunetki, miał to gdzieś.
Jade wreszcie zebrała w sobie siły i odepchnęła go od siebie. Gdy upadł na podłogę, rzuciła się do drzwi. Zdąrzyła je otworzyć i wybiec zanim blondyn zaczął ją gonić. Dziewczyna nie wiedziała gdzie biec, więc zbiegła na niższe piętro. Obejrzała się za siebie i w tym momencie wpadła na Asha. Chłopak złapał jej nadgarstki i popatrzył w oczy.

-Co ty tu do cholery robisz?-wycedził przez zęby. Mężczyzna biegnący tuż za brunetką pojawił się za jej plecami.-Jak mogłeś ją wypuścić?! Miałeś jej pilnować!-Ash zaciągnął ją do zachodniej części budynku. Miejsce wyglądało na opuszczone. Nikt się nie kręcił, nie było widać żadnej dziewczyny.

-Będziesz mieć tu spokój. Siadaj.-chłopak puścił ją i pokazał skórzaną kanapę. Przed nią stał szklany stolik a na ścianie wisiał telewizor. Jade próbowała zasłonić jak największą cześć ciała przed kolanem ale sukienka, którą miała na sobie była zdecydowanie za krótka.

-Jak się czujesz ze świadomością, że już nie wrócisz do swojego chłopczyka?-Ashton uśmiechnął się szyderczo. Stał przed dziewczyną.

-Skąd wiesz, że przegra?

-Wyścig jest ustawiony. Mają go wyrzucić z trasy. Potem przyjedzie policja i go zgarnie. Nawet jak się stąd wydostaniesz to i tak go nie zobaczysz. Będzie gnił w pudle.-brunetka nie mogła wypowiedzieć ani jednego słowa. Potrzebowała odpoczynku ale tu nie było ma to miejsca i czasu. Chłopak spojrzał na nią ostatni raz i odszedł zamykając pomieszczenie za sobą.

Ashton przyjechał w miejsce startu wyścigu razem z Jade. Dziewczyna szukała wzrokiem Louisa. Kiedy dostrzegła Stylesa jej serce zaczęło szybciej bić. Harry podszedł do czarnego Lamborghini, z którego chwilę później wysiadł Tomlinson. Chłopak spojrzał na nią i sztucznie się uśmiechnął. Nie miał pewnego wyrazu twarzy jak zazwyczaj. Martwił się. Nie tylko tym, że Jade jest przetrzymywana. Wiedział co wisi w powietrzu.

Dziewczyna z czarnymi włosami, ubrana w krótką spódnice wyszła na środek drogi. Wszyscy odsunęli się na bok a kierowcy zajęli swoje miejsca. Czarnowłosa uniosła zielona chustę do góry.
Hałas spowodowany warkotem silników był niesamowity. Nikt nie śmiał nawet się odezwać.
Louis zacisnął dłonie na kierownicy. Oddychał nierównomiernie. Od tego wyścigu zależało wszystko.

To już nie jest zabawa.
Nie wybacze sobie jeśli przegram.

Ostatni raz rzucił okiem na Jade. Brunetka była bardziej zestresowana niż on.
Chusta znalazła się na asfalcie. Samochody ruszyły pierwszą prostą. Tomlinson od razu znalazł się w pierwszej piątce. Droga robiła się coraz bardziej kręta a ciemny las ograniczał widoczność. Każdy kierowca starał skupić się na trasie ale nie było to łatwe.
Brunet wysunął się na prowadzenie. Jechał ile tylko fabryka dała. Co i raz spoglądał we wsteczne lusterko by zobaczyć jak blisko niego, jedzie reszta.

Był blisko.
Bardzo blisko.
Widział tylko to, co oświetlały światła reflektorów.
I nagle, jakby znikąd, policyjne światła przecięły niebo.

Louis w ułamku sekundy skręcił w boczną drogę. Sygnał policyjny oddalił się, a brunet przyspieszył. Musiał nadrobić to kółko, które zrobił. Przeciął metę.
Ale było za późno.

Jakiś blondyn już zbierał oklaski i gratulacje. Louis wyszedł z auta i podszedł do Asha.

-Zadowolony jesteś!?-chłopak kiwnął głową i objął Jade w talii. Brunet pozbył się jej.-Zabije cię jeśli coś jej zrobisz.-Tomlinson zawołał Harry'ego i razem z nim odjechał.

Od tamtego momentu Jade Stone była własnością Ashtona Nikela. Musiała robić wszystko co jej kazał. Usługiwać mu i jego znajomym.
Tak minął jej tydzień i cztery dni.
Brunetka siedziała na kanapie Ashtona i czekała aż coś jej rozkaże. Nie trwało to długo.

-Jade, zrób mi kawę!-zanotowało się w niej. Miała dość gotowania wody tylko po to by zrobić mu kawę czy herbatę, której potem i tak nie pił. Podniosła się i podeszła do niego.

-Nie!  Mam dość tego. Nie będę robić za służącą!

-Nie będziesz na mnie krzyczeć, suko.-Ash złapał jej nadgarstki i przeprowadził pociągnął przez korytarz pełen ludzi. Posadził ją w ciemnym pomieszczeniu i jakby tego było mało związał ręce i zasłonił oczy przepaską.

--------------------------------------------------------------------------------------

Hej kociaczki xx
Wiem, że długo nie dodawałam rozdziału ale to wynikło z kilku rzeczy.
First: Przeprowadzam się i kiepsko u mnie z internetem.
Second: Mam wrażenie, że czytacie moje ff ze zwykłej litości. Bo jak nie napisze "10 kom. - next" to komentarzy jest 5 a tak to ponad 10.
Wkurwiające jak nic innego. Przepraszam jeśli Was zdenerwuje albo coś ale korona by Wam kurwa z głowy nie spadła gdybyście napisali pod rozdziałem chociaż "fajne" albo "do dupy".
Przepraszam, że rozdział krótki i z błędami a notatka to wypracowanie ale musiałam to napisać.
Mam nadzieję, że chociaż jedna osoba doceni to, że nie mam za bardzo czasu a i tak wstawiam rozdział.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Z poważaniem, zmęczona życiem, Nightmares_xxox (wszelkie zażalenia kierować proszę na twittera)

Do następnego xx

niedziela, 6 lipca 2014

19. " Niech ci będzie. Wystartuję"

Jade rozglądała się po słabo oświetlonym pomieszczeniu. Próbowała poruszyć rękoma ale bez skutecznie. Była związana bardzo mocno. Chciała przypomnieć sobie jak się tu znalazła. Oparła głowę o ścianę i zamknęła oczy. Wspomnienia z ostatnich kilku godzin powracały. Rano obudziła się przed Louisem. Poszła do sklepu a w drodze ktoś ją ogłuszył i przyniósł tutaj.Łzy napływały jej do oczu. Nie tylko przez potworny ból głowy ale i świadomość, że zostanie tu jeszcze na długo. Pocieszała ją tylko myśl o Tomlinsonie, który na pewno już jej szukał.

Do pomieszczenia wszedł wysoki mężczyzna o czarnych włosach. Miał koło trzydziestki. Trzymał w ręku czarną, sportową torbę, rzucił ją na podłogę i ukucnął obok dziewczyny.

-Patrzcie kto się obudził.-złośliwy uśmiech zagościł na jego twarzy. Śmiech kilku osób zabrzmiał za drzwiami. Jeden był znajomy. Bardzo znajomy.

-Rozwiążcie ją.-mężczyzna wyszedł. Pokój został oświetlony dwiema lampami o mocnym świetle. Jade przymrużyła oczy by lepiej dostrzec postać, która weszła. Niższy i młodszy chłopak rozwiązał jej ręce i nogi. Mogła wreszcie swobodnie wstać. Zauważyła czerwoną kanapę z trzema poduszkami i stolik oraz krzesła. Wcześniej nie mogła ich zobaczyć przez słabe światło.

-Przecież się. Masz robotę do wykonania.-dziewczyna dostała torbę od chłopaka. Zaszczycił ją spojrzeniem i wyszedł zamykając drzwi.

Brunetka odsunęła suwak. Wyjmowała po kolei ubrania i z każdą kolejna rzeczą była coraz bardziej zmartwiona. Czarna, obcisła sukienka nie miała ramiączek i można było zaliczyć ją do ubrań zdecydowanie za krótkich a bieliznę porównać do tych, które nosiły striptizerki w klubach.

-Jeśli za pięć minut nie będziesz przebrana, wejdę tam do ciebie i sam się tym zajmę!-głos zza drzwi należał do tego niższego. Jade postanowiła nie ryzykować i z obrzydzeniem zmieniła swoje ubrania. Na dnie torby leżała szczotka do włosów i kosmetyczka. Dziewczyna domyśliła się, że musi zrobić sobie makijaż.

W ciągu trzech minut była gotowa. Dwóch mężczyzn zabrało ją do samochodu. przez przyciemnione szyby, próbowała rozpozna miejsce, do którego zmierzali.

W tym czasie, Louis zdążył objechać wszystkich swoich znajomych, znajomych Jade i sprawdzić szkołę. Harry był w jej domu, ale tam też jej nie było. Czas uciekał. Tomlinson tracił cierpliwość. Wrócił do domu i zmienił samochód. Chciał jak najszybciej dojechać w miejsce, o którym przeczytał w wiadomości.
Chłopak z każdą minutą coraz mocniej zaciskał palce na kierownicy. Po kilku minutach był na miejscu. Punktualnie.

Zza budynku hali wyszedł wysoki mężczyzna a za nim szło dwóch niższych trzymających jego cały świat.

-Oddajcie mi ją!-Louis podszedł do nich trochę bliżej. Mężczyzna przewyższający go o głowę uśmiechnął się złowieszczo i skinął głową na kogoś za jego plecami. Brunet odwrócił się. Krew dosłownie zagotowała mu się w żyłach że złości.

-Wiedziałem! Wiedziałem, że to ty! Ty sukinsynu!-uśmiechn zwycięstwa pojawił się na twarzy Ashtona, który podchodził bliżej.

-Chcesz swoją księżniczkę, tak?-obszedł go i stanął obok Jade.-Nie będzie tak łatwo.-pokręcił głową.

-Czego chcesz? Pieniędzy?-Tommo zachował kamienną twarz.

-Nie. Jutro jest dość ważny wyścig. Jak zresztą wiesz.-Ash stanął za dziewczyną i położył dłonie na jej ramionach.

-Co w związku z tym?

-Jeśli go wygrasz, oddam ci ją. Jeśli nie...-chłopak zdjął kurtkę, którą była okryta brunetka.-Twoja dziewczyna zostanie ze mną. W burdelu.-Louis zacisnął szczękę i spojrzał na nią. Owszem, podobała mu się ta wersja Jade ale musiał wystartować. Nie mógł pozwolić na to by ktoś ją dotykał a co gorsza zmusił do czegoś czego nie chciała.

-Niech ci będzie. Wystartuję ale pozwól mi z nią porozmawiać. W cztery oczy-mężczyźni po sygnale Ashtona puścili dziewczynę. Jade od razu pobiegła w stronę chłopaka. Brunet przytulił ją i uspokoił.

-Nie martw się. Wyciągnę cię z tego.-wyszeptał jej na ucho.

-Ko-Kocham cię.-dziewczyna łkała do jego ucha. Nie chciała go teraz puszczać. Bała się iść z Ashem i było to widać.

-Ja ciebie też.-Ash dał znać, że czas minął.-Muszę już iść. Nie daj się zmusić do czegoś czego nie chcesz.-Louis odszedł kawałek zanim Jade znów została złapałana za ręce.

-Jutro. Punktualnie.-Ashton przypomniał mu jeszcze raz przed jego odjazdem.

Jade została zabrana do mieszkania Asha. Kilku mężczyzn kręciło się obok 'jej' sypialni. Dziewczyna siedziała skulona na łóżku pod ścianą. Robiło jej się nie dobrze już na samą myśl do czego może być wykorzystywana. Owszem uprawiała już sex ale z Louisem, który był delikatny. Starał się jej nie skrzywdzić. Ale oni byli inni.
Bezwzględni i okrutni.

Zamek z drzwiach został przekręcony po dłuższej chwili ciszy na korytarzu. Dziewczyna spięła się i spojrzała w tamtą stronę. Jej ciało zaczęło się trząść.

--------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej xx
Tym razem dodaję rozdział dość szybko. Idk dlaczego ale dobrze mi się pisało xD
Ten rozdział napewno Wam rozpierdolił mózgi... oops!
Mam nadzieję, że wam się podoba i zostawcie po sobie komentarz, ponieważ pod ostatnim rozdziałem jest tylko 5 komentarzy a zważając, że informuje ponad 20 osób i nie trzeba wpisywać już tego kodu powinno ich być więcej. Nie chcę prawić wam kazań ale moglibyście się zmobilizować.
No nic. To chyba wszystko z mojej strony. Błędy poprawie jutro. (przepraszam ale...)

15 komentarzy - Następny rozdział

Do Następnego xx

sobota, 28 czerwca 2014

18. Wszyscy już wiedzą

Na pewno każdy z was ma swoje tajemnice i na pewno nikt nie chce by te tajemnice wyszły na jaw. Cóż, tajemnicą Jade była noc i ciążą z Louisem. Nikt nie miał o tym wiedzieć. A już na pewno nie jej rówieśnicy z klasy.

-Patrzcie, przyszła klasowa dziwka.-wszyscy zaczęli się śmiać. Dziewczynie zeszkliły się oczy, którymi szukała jedynej przyjaznej twarzy. Jednak... Asha nie było.

-Co, jedna wpadka zmusiła cie do powrotu do budy?-nie przestawali i na pewno nie mieli zamiaru. Gdy dzwonek zadzwonił usiedli. Całą lekcję czuła na sobie ich wzrok.

Muszę tylko wytrzymać jeszcze dwie lekcje. Potem przyjedzie Louis i wyciągnie mnie stąd.

Powtarzała to przez kolejną lekcję i przerwę. Była dobrej myśli potem zadawała sobie pytania. Kto i w jaki sposób dowiedział się o wszystkim? I gdzie znów jest Ashton? Wszyscy wytykali ją i żartowali. Miała tego dość. Chciała usiąść, zacząć płakać i nie przestawać. Już nigdy. Więc zaczęła...
Louis przesunął palcem po ekranie telefonu by odebrać połączenie od Liama.

-Mów szybko bo nie mam czasu.-w tym samym czasie starał się dopasować do pisma Jade, gdy kończył ostatnie zadanie.

-Słuchaj, mam małe zlecenie a, że dobrze znasz Jade to jesteś jedyną osobą która ułatwi mi zadanie.

-Jeśli tu chodzi o nią to...

-Spokojnie. Chodzi o tego chłopaka, który ostatnio kręcił się koło twojego domu.
Naszego domu...

-Chodzi z nią do klasy i ostatnio przystawiał się do niej. Nic więcej nie wiem.

-Starczy.

-Mhm... do zobaczenia.-rozłączył się po czym zabrał zeszyt brunetki i wsiadł do samochodu. Droga pod szkołę była bardzo monotonna. Chłopak zatrzymał się na parkingu i wysiadł. Otworzył drzwi i zmierzał po korytarzu, który prowadził pod pracownie matematyczną. Rozpoznał Jade z daleka ale gdy podszedł wyglądała na zupełnie kogoś innego. Włosy miała w totalnym nieładzie a na jej twarzy nie było makijażu. Widać było po niej, że płakała.

-Jade? Coś się stało?-starał się zajrzeć w jej oczy ale bez skutecznie więc po prostu złapał ją za rękę i poprowadził w odległą część budynku.

-Jade, co jest?-udało mu się złapać kontakt wzrokowy ale widział tylko ból i smutek.

-Nic

-Kłamiesz

-Właśnie, że nie.-dziewczynie znów zbierało się na płacz. Tomlinson przyciągnął ją blisko siebie i przytulił. Czuł jak jego koszulka staje się wilgotna. Układał w wyobraźni łańcuszki przekleństw na tego kto jej to zrobił.

-A teraz? Powiesz mi?-delikatnie głaskał ją po głowie by się uspokoiła.

-Ktoś się dowiedział, że byłam z tobą w ciąży i teraz...

-Co kurwa?!-brunetka pokiwała głową na co brunet puścił ją i odszedł kawałek.-Dobra, zajmę się nim, nią, tym kimś później. Jak się czujesz?

-Chcę do domu. Zabierz mnie proszę.

-Ale...

-Louis, proszę.-chwilę milczeli patrząc sobie w oczy.

-Ugh... Dobrze. Przyjdź po tej lekcji na parking, Harry po ciebie przyjedzie bo ja muszę coś załatwić.-Jade przytaknęła więc podał jej zeszyt i pocałował w czoło odchodząc. Jeszcze kilka minut temu był w dobrym nastroju a teraz krew gotowała mu się w żyłach. Trzasnął drzwiami od samochodu po czym odpalił silnik. Z każdym przejechanym kilometrem, coraz bardziej zaciskał palce na kierownicy. Ucieszył się widząc auto Harry'ego pod biurem. Nie musiał już dzwonić do niego.
Wszedł do środka i kazał Stylesowi jechać po Jade. Usiadł przy swoim biurku i czekał na nią. Minął długi czas, po którym dziewczyna znalazła się w jego gabinecie.

-Nie chcę już nigdy tam wracać.-brunetka stała przy oknie a łzy spływały po jej policzkach.

-Jade, został jeden tydzień.

-Nie. Nie, wrócę tam.-westchnął i przytulił ją. Stali w ciszy przez dłuższy czas.

-Kocham cię i nienawidzę patrzeć jak cierpisz. Co mam zrobić żebyś poczuła się lepiej?-wyszeptał jej do ucha. Jade zastanowiła się, potem odwróciła i delikatnie musnęła jego wargi. Louis pogłębił pocałunek. Po kilku sekundach odsunęli się od siebie.

Wieczorem oboje siedzieli w salonie. Strzelanie drewna w kominku uspokajało chłopaka. Jedyną rzeczą o jakiej teraz myślał było to jak znaleźć osobę, która odszyfrowała ich sekret. Ale nie tym miał się zająć przez noc. Chciał położyć się w łóżku koło Jade i spróbować poprawić jej humor.

-Nie jesteś zmęczona?-brunet próbował zaciągnąć ją do sypialni.

-Nawet nie wiesz jak.

-Nie możemy iść już spać?-dziewczyna pokręciła głową. Tomlinson przysunął się bliżej niej i przytulił ją. Po kilku minutach zasnęli razem.

Louis przetarł oczy wierzchem dłoni i rozejrzał się po pomieszczeniu. Jade nigdzie nie było. Spojrzał na zegarek. była dziewiąta szesnaście rano. Pani Hills jak zwykle krzątała się po domu. Chłopak wyciągnął telefon z tylnej kieszeni spodni. Miał jedną wiadomość
Przesunął palcem po ekranie by ją otworzyć.

*Od: Nieznany*
*Treść: Jeśli chcesz zobaczyć swoją dziewczynę żywą, przyjdź pod opuszczoną halę na obrzeżach miasta, dziś o ósmej*

Tylko tego jeszcze nam brakowało...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej xx
Dość długo nie było rozdziału ale to przez mój totalny brak weny -,-
Mam nadzieję, że podobają Wam się moje wypociny.
Jak myślicie, kto jest porywaczem?

Btw. przeczytałam wszystkie rozdziały od początku i stwierdzam, że to jest straszne xD
Nie wiem czemu to nadal piszę xDDDDDDDDD

Dobra, koniec przynudzania. Lecę spanku. Jestem u babci więc muszę spać z mamą i nie wiem czy będę mogła jeszcze wejść :c

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Obczajcie to ------------> [klik]

niedziela, 8 czerwca 2014

17. Oczy

*WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM! PRZECZYTAJ KONIECZNIE*

Louis zatrzymał samochód. Znajdowali się nad jeziorem. Piach nad jeziorem to nie codzienność a jednak tu był. Błękitne niebo i słońce odbijało się w tafli wody, która po całym dniu zrobiła się przyjemnie ciepła. Chłopak podszedł do krawędzi i czekał aż jego towarzyszka dojdzie.

-Może popływamy? Musisz o nim zapomnieć a spędzenie mile czasu ze mną to idealny sposób.-dziewczyna spojrzała w tafle i uznała, że nie będzie ryzykować.

-Chyba jednak zostanę na brzegu ale jeśli chcesz to idź. Popatrze i odrobienie zadania przy okazji.-widać było, że brunet nie jest zadowolony ale odpuścił. Zdjął koszulkę odkrywając swój tors. Jade zapatrzyła się na chwilę.

Jak ja mogłam nie zwrócić wcześniej uwagi na jego tatuarze?

Kłóciła się sama ze sobą w myślach o to jak mogła to przeoczyć i za nim się obejrzała, Louis był już w wodzie. Kąciki jego ust uniosły się bo wiedział w co dziewczyna wpatrzywała się tak zacięcie od kilku minut. Brunetka otworzyła torbę i wyjęła zeszyt od matematyki by zająć się czymś innym. Rozwiązywała kolejne zadania gdy Louis samotnie nurkował. Spojrzał na nią po czym wyszedł z wody. Podszedł od tyłu i wertował treść zadania.

-560 i 400.-podał rozwiązanie biorąc telefon do ręki. Dziewczyna spojrzała się dziwnie na niego.

-No co? Jestem dobry z matmy a to ułatwia mi robotę.-przykucnął obok i czytał następne zadania. Minęło kilka chwil zanim oderwał się.

-Popływaj że mną. Woda jest ciepła.-zaczął kręcić kosmyk jej włosów na swoim palcu po czym cmoknął ją w policzek. Zaśmiała się cicho.

-Muszę to dokończyć.

-Zrobię to rano za ciebie i przywiozę przed lekcją. Jade niechętnie zamknęła zeszyt i zdjęła spodenki. Nie chciała czuć się nie komfortowo więc zrezygnowała że zdjęcia góry. Podeszła do brzegu i zamoczyła nogi. Brunet przyglądał się jej uważnie.

-Tylko mi nie mów że masz zamiar pływać w koszulce.-przytaknęła i uśmiechnęła się lekko. Chłopak westchnął i wszedł do wody podając jej rękę by mogła wejść. Brunetka zanurzyła się po szyję i wpłynęła na głębszą wodę. Z trudem utrzymywała się na powierzchni przez ciężar jaki sprawiała jej mokra koszulka. Louis podpłynął do niej i objął w talii. Potem poczuł jak splata dłonie na jego karku a nogi wokół jego pasa. Spojrzał w jej oczy, które tak bardzo przypominały mu o matce. Uśmiech zszedł z jego twarzy ale nadal wpatrywał się w nią. Przypomniał ją sobie. Uśmiech swojej mamy. Serce rozpadło mu się na kawałeczki. Chciał zapomnieć. Nie potrafił. Tak bardzo nie potrafił.

-Louis?... Wszystko w porządku?-dziewczyna przybliżyła się.

-Tak.-zwykłe słowo. Tak często wypowiadane w ciągu dnia. Jednak nie zawsze jest prawdą. Często jest wymuszone... Tak jak teraz. Tomlinson puścił dziewczynę i wyszedł na brzeg. Jade stała w wodzie i patrzyła jak chłopak zakłada spodnie na zupełnie mokrą skórę.

-Louis zaczekaj!-z trudem dobiegła do niego łapiąc za jego dłoń. Odwrócił się i spojrzał na zupełnie mokrą dziewczynę. Podniósł swoją błękitną koszulę i podał jej.

-Przebierz się skarbie.-zabrał torbę z książkami i czekał aż brunetka skończy. Wsiedli w samochód i pojechali pod dom. Louis przepuścił dziewczynę w wejściu po czym udał się na górę.

Muszę zapomnieć. Muszę zapomnieć.

Powtarzał sobie w myślach jak mantrę ale im bardzie się starał tym więcej szczegółów odkopywał z pamięci. Wszedł do łazienki zabierając se sobą świeże bokserski i wszedł pod prysznic. Ciepła woda spływała po jego spjętym ciele.

W tym samym czasie Jade brała kąpiel w drugiej łazience. Nagła zmiana nastroju chłopaka zaniepokoiła ją. Wytarła się rzecznikiem i założyła koszulkę, w której spała. Weszła do (ich wspólnej) sypialni Lou, który już leżał na łóżku. Usiadła obok. Jego policzki były lekko zaczerwienione tak jak czubek nosa.

Płakał? Nie, nie Louis.

-Czemu kłamiesz?-zapytała cicho.-Przecież widzę że coś jest nie tak.

-Wiesz Jade, moja mama miała takie same oczy jak ty.-przeręcił się na bok i spojrzał na nią. Znów zatrzymał się na oczach.

-Tak cholernie za nią tęsknię...

-Och Lou.-brunetka położyła się jak najbliżej niego i gładziła ręką jego plecy. Tomlinson wtulił głowę w jej włosy i próbował zasnąć.

Rano Jade udała się do szkoły. Weszła do klasy, w której zapadła grobowa cisza. Słowa jakie wypowiedział jeden chłopak sprawiły, że torba stała się niewiarygodnie ciężka. Ciągnęła ją w dół. W dół przepaści bez dna.

Nie...

------------------------------------------------------------------------------

Hej xx
Znów musieliście długo czekać ale macie taki troszkę dłuższy rozdział :)
Trochę wesoło, trochę smutno... Sama nie wiem dlaczego.
Chciałam poruszyć sprawę komentarzy. Jest Was coraz więcej a komentarzy - mniej. Smutno mi z tego powodu a nie wiem dlaczego tak jest. Może nie podoba się Wam moje ff? Nie wiem. Dwa rozdziały wcześniej było ponad 10 komentarzy a teraz... zaledwie 4 :c Wystarczy zwykłe 'czytam'!
Po drugie. Zmieniliście niektórzy usery i nie wiem jak mam was znaleźć so... napiszcie w zakładce a jeśli ktoś z Was jeszcze będzie zmieniał userek to niech pisze :)
Trochę długą notka no ale... xD

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Do następnego xx

wtorek, 27 maja 2014

16. "(...) Ash coś knuł. Tylko co?"

Mała informacja: Jade chodziła do szkoły kiedy była w ciąży. Przestała dopiero gdy zamieszkała w Louisa.
Czytaj dalej :)

Ciepłe promienie słońca muskały skórę Jade. Był poniedziałek. Minęły trzy dni od wizyty Ashtona i za razem decyzji dziewczyny o powrocie do szkoły. Gdy weszła do budynku szkoły, dyskretnie udała się do sali. Wszyscy zwrócili w jej stronę oczy i zaczęli wypytywać gdzie była. Brunetka nie czuła się komfortowo ale uratował ją dzwonek. Nauczycielka weszła.

-No proszę, Jade. Gdzie byłaś tyle czasu?-wysoki, denerwujący głos kobiety rozbrzmiał w pomieszczeniu. Ręce dziewczyny zaczęły się pocić. Musiała coś szybko wymyślić.

-Ja, um... Byłam na wakacjach z ciocią w Niemczech.

-Dobrze, w takim razie zaczynajmy.-Jade zaczęła zapisywać większość rzeczy ale nie mogła się skupić. Ashtona nie było w szkole. Co jeśli poszedł po mnie do domu i Louis coś mu zrobił? Po chwili zorientowała się, że rezydencje Louisa nazwała swoim domem. Wróciła myślami do lekcji.

~

Ashton trzymał ręce w kieszeni bluzy i mocno trzymał kopertę by nie wyleciała. Zdziwiony tym, że chłopak, od którego chce wyciągnąć kilka informacji, zgodził się na spotkanie w biały dzień. Przyszedł w umówione miejsce i wypatrywał go. Po kilku minutach przyszedł. Wyjął kopertę i podał mu a ten szybko przeliczył pieniądze.

-A teraz mów, dlaczego Jade mieszka z Tomlinsonem.

~

Dzień mijał w średnim tempie. Nadeszła nareszcie ostatnia lekcja. Przez cały dzień, dziewczyna myślała o tym co mogło się stać z Ashtonem. Zawsze był w szkole. Jego nieskazitelna karta ocen i stu procentowa frekwencja była szkolnym przekładem. A tu prosze - nie było go dziś. Wmawiała sobie, że napewno zachorował. Ale intuicja mówiła co innego. A mianowicie to, że jej przyjaciel. Uroczy i niewinny Ash coś knuł. Tylko co? Drugą rzeczą nad którą dużo bardziej się zastanawiała było to, czy Louis tęskni za nią. Czy też nie może skupić się nad stertą dokumentów, leżących na mahoniowym biurku? Czy tak bardzo pragnie jej teraz - w tym momencie. Podczas przerw wyobrażała sobie jak wychodzi z budynku i zamiast Harry'ego, za kierownicą siedzi Louis. Albo jak podbiega do niej i mocno przytula. I wtedy, w pracowni matematycznej, zaczęły męczyć ją pytanie. Czy Louis naprawde ją kochał? Czy tylko udawał by przespać się z nią? Ale przecież już to zrobił. Liczby i wzory plątały się z nim. Z jego oczami. Z jego głosem. Z tym uczuciem gdy dotykał jej inaczej niż inni. Lubiła to jak uśmiechał się za każdym razem gdy jej policzki pokrywały się rumieńcem. Uśmiech zwycięstwa i satysfakcji. Chciała by tą lecha skończyła się jak najszybciej ale ona trwała i trwała w nieskończoność. Przez uchylone okno dało się słyszeć warkot silnika. Wszyscy przelotnie spojrzeli się w stronę z której dobiegal dźwięk i powrócili do notatek. Był to dla nich zwykły dźwięk. Zwykły samochód. Nie dla Jade. Dla niej był to znak. Znak, że ktoś po nią przyjechał. Albo chłopak z loczkami albo anioł. Jej anioł.

Ze świadomością, że mogłaby to być ta druga opcja wyszła z sali tuż po dzwonku. Zabrała kilka książek z szafki i powędrowała do wyjścia. Czarny, sportowy samochód stał w cieniu drzewa na parkingu. Było to auto, które normalnie stało w garażu Louisa. Czyli to było to drugie.
Gdy była w połowie drogi, brunet wyszedł i oparł się o auto. Spotkał się ze spojrzeniem dziewczyny a na jego twarz wkradł się uśmiech. Dziewczyna przyspieszyła kroku i po kilku sekundach stała przed nim. Złożył delikatny pocałunek na jej policzku. Kąciki jego ust uniósł się jeszcze bardziej gdy rumieniec oblał twarz Jade.
Potem otworzył jej drzwi by mogła wsiąść. Wszyscy patrzyli się na nich. Na zaledwie krótką chwilę, która była dla nich wynagrodzeniem po samotnie spędzonym dniu.

Louis nie jechał drogą prowadzącą do domu a szosą, która kończyła się na skraju lasu. Było popołudnie. Ciepłe popołudnie. A po niebie płynęły chmury. Chłopak zatrzymał się i wyszedł. Dziewczyna poszła jego śladem zostawiając torbę w środku. Czekał na nią.

-Lubisz pikniki?-jego głos wywołał ciarki na plecach brunetki.

-Tak. A czemu pytasz?-Tomlinson sięgnął ręką na podłogę przy tylnych siedzeniach, otwierając wcześniej drzwi i wyjął koszyk.

-Chciałem żebyśmy zjedli tutaj. Co ty na to?-Jade przytaknęła z uśmiechem a Louis złapał jej dłoń, swoją wolną i splótł ich palce. Szli przez las gdy wyszli na osłoniętą polankę. Chłopak wstrzymał swoje kroki i puścił jej dłoń żeby rozłożyć koc i talerze. Usiadł i poklepał miejsce obok siebie dając znak by zrobiła to samo. Gdy to uczyniła przysunął się bliżej by móc ją objąć. Siedzieli w ciszy. Nie niezręcznej, w przyjemnej. Nagle Jade zaczęła.

-Louis, pani Hills robiła rano takie pyszne ciasno i ja...-zaśmiał się kiedy zrobiła przerwę i sięgnął do kosza by wyjąć wypiek gosposi.

-Tak zabrałem. Jak mógłbym zapomnieć.-tym razem ona się uśmiechnęła. Brunet patrzył się na nią cały czas. Patrzył jak kończyła ciasto a potem jak podniosła głowę i patrzyła się w niebo. Była dla niego najpiękniejsza. Ale wiedział, że musi postępować ostrożnie, ponieważ była aniołkiem, który zagubił się w bezlitosnym świecie grzeszników. A takiego aniołka bardzo łatwo skrzywdzić.

-Ty też widzisz tego kotka?-wreszcie przerwała te ciszę. Louis był nieco zaskoczony jej pytaniem ale zorientował się, że chodziło jej o chmury, na które tak długo się patrzyła. Spojrzał się w tamtą stronę i szukał wzrokiem kotka.

-Ja widzę tam królika, nie kota. Chociaż jak by się temu bardziej przyjrzeć wygląda to na hmm... chmurę?-Jade zaśmiała się i oparła głowę na jego ramieniu. Szybko jednak powróciły do niej myśli o Ashtonie. Zrobiła się przez to markotniejsza a chłopak zauważył to. Cmoknął ją w głowę by zwrócić jej uwagę. Popatrzyła na niego.

-Coś się stało, skarbie?-słowo 'skarbie' wypowiedziane przez niego z troską i czułością wywołały motyle w brzuchu brunetki. Nie chciała go denerwować bo wiedziała, że nie lubił Asha ale napewno by nie odpuścił. Westchnęła zaczęła.

-Mam złe przeczucia jeśli chodzi o Ashtona.

-Nic dziwnego. Też go nie lubie.

-Tak ale dziś nie było go w szkole a on jest zawsze.-podkreśliła słowo zawsze i znów popatrzyła na chmury.

-Wiesz co, ten Ash zaprząta ci myśli a ja chyba wiem jak możemy to zmienić.-Tomlinson podniósł się i zaczął zbierać wszystko.-To idziesz ze mną?-podał jej rękę by wstała. Zgodziła się więc poszli z powrotem do samochodu.

------------------------------------------------------------------------------

Hej kochani xx

Na początku chciałam Was przeprosić, że mieliście tyle czekać ale ugh... maraton klasówkowy się rozpoczął.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Długość jako taka ale oddaje to pod Waszą ocenę. Co myślicie na temat tego w jaki sposób Louis chce wygonić Asha z myśli Jade? :D Napiszcie też co sądzie o nim (Ashtonie)
Rozdział jest bardzo obfity w myśli Jade a następne 2 też takie będą (prawdopodobnie xD)
Z mojej strony to chyba wszystko.
Nie sprawdziła błędów ale zrobię to jutro :))

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Do następnego xx

niedziela, 11 maja 2014

15. Ashton

Promyki słońca przebiły się przez szybę przez co dało się dostrzec unoszący kurz. Jade kurczowo trzymała poduszkę Louisa, którego nie było. Otworzyła oczy i rozejrzała się po czym westchnęła i udała się do swojego pokoju. Stanęła przed szafą i zaczęła szukać jakiś ubrań. Nie miała już dziecka więc mogła założyć ulubione ciuchy.

-Jak tak dalej pójdzie to sypialnia Louisa będzie też moją sypialnią.-powiedziała do siebie po czym wcisnęła się w opcisłą koszulkę i szare leginsy. Podwinęła rękawy czarnej bluzy a włosy upieła w wysokiego kucyka schodząc po schodach. Śniadanie przygotowane przez panią Hills czekało już na stole więc od razu usiadła.
Powoli zjadła posiłek zostawiając naczynia na polecenie gosposi. Jedno ze zdjęć powieszonych w korytarzu zwróciło jej uwagę. Dzwonek obił się o uszy dziewczyny. Pani Hills zajęta zmywaniem naczyń nie usłyszała go ewidentnie więc Jade sama do nich podeszła. Otworzyła szerzej oczy gdy zobaczyła swojego przyjaciela.

-Wreszcie cię znalazłem! Dlaczego nie chodzisz do szkoły od miesiąca?!-Ashton złapał ją za nadgarstek ale wyszarpała się.

-Byłam zajęta ale zaraz jak mnie znalazłeś? Nie powinno cię tu być!-brunetka wyszła za drzwi i zamknęła je za sobą.

-Martwiłem się o ciebie.

-Nic mi nie jest jak widzisz. Ale teraz...

-Nigdzie sobie nie pójdę. Szukałem cię bardzo długo. Nie pozwolę ci teraz odejść.-za plecami chłopaka pojawiła się wysoka postać Louisa. Brunet trzymał w ręku marynarkę i kluczyki od auta. Jade była tak zajęta rozmową, że nie zauważyła gdy podjechał.

-Jade, co on robi w moim domu?-wyminął siedemnastolatka i objął dziewczynę w talii nie puszczając z niego wzroku.

-On właśnie wychodzi.-Ash popatrzył na wyższego od siebie Tomlinsona i odszedł za bramę bez słowa.

-Kto to był?-Louis momentalnie ją puścił i gestem kazał wejść do środka.

-Przyjaciel z klasy. Nikt ważny.-wiedziała co się szykuje. Brunet napewno widział zbyt dużo.

-Um, a ty po ci przyjechałeś? Wydawało mi się że kończysz po czwartej.

-Przyjechałem sprawdzić jak się czujesz.

-Dobrze...-chwila napiętej ciszy trwała dość długo.

-Więc wracam do biura.-stali cały czas w korytarzu. Nie było im daleko do drzwi. Louis nacisnął klamkę i wyszedł. Mały mentlik w głowie Jade zostawał na miejscu przez długi czas. Czy powinna wrócić do szkoły? Wkońcu chciała iść na studia. Ale obiecała Louisowi, że zostanie. Nie wiedziała co zrobić. Wzięła komórkę i zadzwoniła do Harry'ego.

-Halo?-zachrypnięty głos Stylesa wywołał ciarki na jej plecach.

-Harry, zrobisz coś dla mnie?

-Postaram się.

-Potrzebuje swoich podręczników i zeszytów z domu. Pomożesz?-chłopak westchnął ciężko.-Rodziców nie ma o tej porze.

-No dobrze, pomogę.

-Dziękuje!-rozłączyła się po czym usiadła w salonie przed ekranem telewizora. Kiedy usłyszała trzask drzwi podbiegła do Harry'ego.

-Mam nadzieję, że nie zamierzasz go zostawić. Nie wytrzymam ani dnia dłużej z samotnym Tommo.

-Nie martw się.-odebrała od niego torbę i uśmiechnęła się. Chłopak odjechał. Jade otworzyła pierwszą książkę i od razu zachciało się jej płakać. Napewno miała mnóstwo testów i egzaminów do zaliczenia nie mówiąc o przepisaniu wszystkich lekcji. Dała sobie spokój. Zaniosła wszystko do sypialni i wznowiła czytanie książki.

Czytała cały dzień z przerwami na jedzenie i łazienkę. Louis przyjechał po czwartej więc zeszła się z nim przywitać. Brunet olał ją siadając do stołu. Nie odzywał się ani słowem. Jade wiedziała, że to przez Ashtona.

-Czyli będziesz mieć ciche dni, prawda?-nie odpowiedział siedział i pił herbatę.

-Chciałam porozmawiać z tobą-dłuższa chwila ciszy nie została przerwana. Dziewczyna zaczynała odchodzić gdy Louis odezwał się.

-To ważne?-skinęła głową i stanęła obok niego.-No to mów.

-Chciałam wrócić do szkoły.

-Przecież ci nie bronie. Wiesz gdzie leżą klucze. Możesz dzwonić do Harry'ego żeby po ciebie przyjeżdżał.

-Nie udawaj, że cię to nie obchodzi.-chłopak wstał od stołu. Wpatrywał się w jej oczy i głaskał policzek dłonią. Westchnął i przytulił ją.

-Masz rację. Obchodzi mnie to i to bardzo. Boję się, że mnie zostawiasz.-oparł podarunek na jej ramieniu i zamknął oczy.

-Obiecała ci, że zostanę a ją dotrzymuje słowa.

-Możesz robić co chcesz. Ale nie może ci się nic stać.-odsunął się kawałek i lustrował  jej twarz. Jade przytaknęła po czym pocałowała bruneta w policzek.

---------------------------------------------------------------------------

Hej tygryski x
Jak podoba się Wam rozdział? Mnie się trochę nie podoba ale opinię pozostawiam w Waszych rękach. Zauważyłam, że pojawia się coraz więcej czytelników. To dobry znak!

Przepraszam, że musieliście tyle czekać ale nie miałam wogóle pomysłu co napisać i nagle BAM! xD
Niestety mam w środę egzamin i muszę się uczyć więc następny rozdział pojawi się gdzieś czwartek-sobota, góra niedziela.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Do następnego xx

sobota, 3 maja 2014

14. "Kocham cię..."

-Zostań ze mną, proszę...-głos Louisa rozniósł się po pomieszczeniu. Jade nie wiedziała jak odpowiedzieć, więc milczała.

-Wiem, że nie jestem ci już potrzebny ale chociaż na kilka dni.

-Zostanę ale masz przestać myśleć, że jesteś niepotrzebny.-chłopak uśmiechnął się lekko. Z każdą chwilą coraz trudniej było mu wytrzymać żeby nie zasnąć.

-Powinieneś odpocząć. Zadzwoń do Harry'ego niech przyjedzie po ciebie.-brunet przewrócił oczami i szybko napisał sms-a do przyjaciela po czym wstał leniwie.

-Przyjadę jeszcze do ciebie.-pocałował ją w czoło i zszedł na parking pod szpitalem. Czekał kilka minut aż Styles przyjedzie. Usiadł na miejscu pasażera a lokaty ruszył.

-Zdziwiłem się kiedy napisałeś.-Harry przerwał nieznośna ciszę.

-Jade powiedziała, że mam odpocząć.

-Wszystko jasne...-Louis spojrzał się na przyjaciela z wyrazem pretensji.-Przyznaj, że sam z własnej woli nie wyszedł byś teraz.-chłopak tylko polecił głową. Kiedy już dojechali, brunet szybko dostał się do swojej sypialni i wsunął zręcznie pod kołdrę a zasnął niemal natychmiast.

Jade czekała aż pielęgniarka wyjdzie i zostawi ją samą. Musiała przemyśleć kilka rzeczy. Zostać czy jechać na ukochane studia? Zostawić tak Louisa? Powiedzieć mu "Pa" po tym co dla niej zrobił? Było tyle pytań a żadnej odpowiedzi. Gdy już była sama owinęła się w koc i zamknęła oczy. Dźwięki wydawane przez maszyny wcale nie pomagały jej w podjęciu decyzji. Nasunęła ukrycie wyżej, na głowę. Wkońcu gdy już zdecydowała zasnęła.

Zegarek pokazywał ósmą wieczorem. Louis wyszedł z łazienki po czym założył świeży T-shirt i rurki. Ciężkie kropelki wody kawały z jego włosów. Wytarł je w ręcznik i ułożył. Zastanawiał się czy jest jeszcze sens żeby jechać do Jade.

-Cholera, samochód. Zapomniałem.-brunet wyciągnął kluczyki ze spodni. Założył czarne Vansy i zaczął spacer pod szpital. Leniwie stawiał nogę za nogą. Tak bardzo nie lubił chodzić na spacery. Zwłaszcza samemu. Cóż, chyba nikt tego nie lubi.

W pomieszczeniu rozległo się ciche pukanie. Jade przewróciła się na drugi bok i zobaczyła jak Louis stoi oparty o ścianę.

-Już myślałam, że nie przyjdziesz.-oparła się na łokciach gdy podszedł bliżej i usiadł obok.

-Powiedziałem, że przyjdę więc jestem... Jade, chciałem ci powiedzieć, że jeśli mnie zostawiasz to rozumiem ale wiedz, że w ten sposób się mnie nie pozbędziesz

-Powiedziałam, że zostaje, Louis

-Ludzie lubią zmieniać zdanie.-brunetka położyła się na boku robiąc tym miejsce chłopakowi. Tomlinson zrozumiał, że ma się teraz położyć więc tak zrobił. Bawił się jej włosami gdy ona kreśliła na jego koszulce.

-Bez ciebie dom jest całkiem pusty, nie wiem jak wcześniej mogłem tak mieszkać.-cichy śmiech wydobył się z jego ust. Louis oparł czoło o głowę dziewczyny i westchnął.

-Chciałabym być tam teraz. Mam dość tego szpitala.-ostatnie słowo nikło w czerwonym T-shircie Tomlinsona.

-Zawsze możesz wyjść na własne życzenie ale to byłoby nieodpowiedzialne.-na twarzy Jade pojawił się chytry uśmiech.

-Jestem niepełnoletnia. Wszystko co robię jest nieodpowiedzialne.

-Skarbie...

-Wyjdę stąd. Jeśli nie dziś to jutro.

-Jesteś strasznie uparta.-brunet odsunął się kawałek i spojrzał w jej oczy.

-Zawołasz pielęgniarkę? Naprawdę chcę jeszcze dziś stąd wyjść.

-A jak przepraszam zamierzasz wrócić skoro nie masz się nawet w co ubrać?-tu ją miał. Wypuścił ciężko powietrze i podniósł się na równe nogi.

-Pojadę po ciuchy dla ciebie.-Louis wsiadł w samochód i podjechał pod rezydencję. Wrzucił kilka rzeczy do swojej sportowej torby po czym wrócił do Jade z niższą od niego o jakieś 10 centymetrów pielęgniarką.

-Rozumiem, że chce pani zostać wypisana na życzenie?-dziewczyna przytaknęła i usiadła na brzegu łóżka.

-Dobrze, pójdę po doktora. Jeśli wszystko jest w porządku będzie mogła pani wyjść.-kiedy kobieta wyszła chłopak rzucił torbę na łóżko i pocałował Jade w policzek. Po chwili wszedł lekarz. Zrobił badania którymi Tommo nie za bardzo się interesował. Czekał posłusznie przy oknie i stukał palcami o parapet.

-Chyba mogę cię puścić do domu ale masz na siebie uważać.-mężczyzna przekroczył drzwi a Louis nadal nie ruszał się z miejsca.

-Ubieraj się i jedźmy.-jego głos odbił się echem od ścian. Dziewczyna wsunęła na siebie spodnie i wzięła do ręki sweter. Gdy Louis ukradkiem spojrzał w jej stronę zobaczył jak bardzo poobijane ma plecy i ręce. Podszedł do niej od tyłu.

-Pomogę ci, podaj mi to.-chłopak nałożył na nią materiał a gdy jego ręka spotkała się z fioletowym siniakiemna brzuchu, została tam. Patrzył się w to miejsce i gładził je kciukiem.

-Możesz zabrać rękę? Masz trochę zimną dłoń.-Louis ocknął się i puścił dziewczynę. Zabrał resztę rzeczy i poszedł za nią w stronę drzwi. Kiedy już cała papierkowa robota została skończona wsiedli w auto. Nastała niezręczna cisza. Jade patrzyła się w okno a Tomlinson na drogę. Niebo stawało się coraz bardziej ciemne a latarnie na chodnikach i reflektory samochodów były jedynymi źródłami światła.

-Jade?-chłopak spojrzał na nią przez ułamek sekundy.

-Mhm...

-Możesz dziś spać że mną?-dziewczyna zatrzymała wzrok na jego twarzy.

-Ale...

-Proszę?-w tym samym momencie stali już pod bramą domu.

-Eh, dobrze.-brunetka weszła po schodach i udała się do łazienki. Rozebrała się całkowicie po czym weszła pod prysznic. Ciepła woda powodowała uszczypnięcia na jej skórze w miejscach zadrapań więc postanowiła szybko zakończyć tę kąpiel. Wytarła się w cieplutki ręcznik by móc włożyć koszulę i czarne figi. Gdy wyszła Louis leżał na łóżku bez koszulki, jedynie w szarych dresach. Powoli położyła się obok.

-Boisz się położyć obok mnie, że tak się skradasz?

-Po prostu boli mnie nadal wszystko.-chłopak przykrył ją i siebie.

-Nagrzałeś tą kołdrę.-Jade zaśmiała się i zamknęła oczy wtulając w przykrycie. Tomlinson ostrożnie złapał ją kolanach i ramionach po czym przysunął jak najbliżej do siebie. Dziewczyna nawet nie otworzyła oczu. Czuła się przy nim bezpieczna. Położyła dłoń na jego brzuchu i słuchała spokojnego bicia serca. Louis czuł ciepły oddech dziewczyny na swojej klatce piersiowej. Bał się wykonać najmniejszy ruch żeby jej nie skrzywdzić.

-Kocham cię, Jade.-trzy słowa. Tylko trzy. Wystarczyły by wywołać uczucie motyli w brzuchu brunetki.

-C-co?

-Kocham cię.-wyszeptał drugi raz. Zamknął oczy i zacisnął uścisk w taki sposób żeby nic jej nie zabolało.

-Ja... ja ciebie też kocham.-na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech.-Dobranoc Lou.

-Dobranoc skarbie...

--------------------------------------------------------------------

Przepraszam przepraszam przepraszam! Tak strasznie zjebałam tak dobry rozdział. :( Ale mam nadzieję że mi wybaczyć ten ostatni raz.

Louis wreszcie powiedział Jade że ją kocha! Jeju nawet nie wiecie jak bardzo nie mogę się doczekać waszej reakcji więc komentujcie!!! Mam nadzieję, że nie zanudzam Was tym fanfiction na śmierć.

To chyba tyle ode mnie. Prostu komentujcie, komentujcie i jeszcze raz komentujcie. Będę Waszym koszmarem i będę Was straszyć jeśli nie napiszcie koma xD (Nie nic...)

Do następnego xx

wtorek, 29 kwietnia 2014

13. Szpital

-Louis, Jade jest w szpitalu.-niespokojny głos Harry'ego zabrzmiał w słuchawce. Louis stał z kluczykami od samochodu w dłoni jak słup soli.

-Że co? Robisz sobie ze mnie jaja?-jednocześnie wszedł do auta i odpalił silnik.

-Nie robię. Powinieneś być tu teraz, więc rusz dupsko!

-Zaraz będę...-ruszył z piskiem opon towarzyszącym na każdym zakręcie. Pod szpitalem czekał na niego przyjaciel. Podbiegł do niego po czym razem poszli pod salę, w której leżała Jade.

-Miałeś jej pilnować, Harry.-chłopak usiadł obok niego i przeczesał włosy ręką, szarpiąc za końcówki.

-Tak wiem, to moja wina. Przepraszam.-Styles oparł głowę o ścianę. Z jego twarzy można było domyślić się, że zaraz zacznie płakać.

-Nie cofniemy tego... Jak to się stało?-Tommo wstał i podszedł do szyby dzielącej ją od dziewczyny.

-Wyszliśmy na spacer a po drodze spotkaliśmy Liama, który zaczął sie jej czepiać. Jade powiedziała, że idzie do sklepu na przeciwko. Zgodziłem się a potem kłóciłem z nim. Usłyszałem pisk opon i zobaczyłem ją na asfalcie pod kołami samochodu.-brunet zacisnął pięść że złości.

-Zabije idiotę. Zabije go. Kto to był?-spojrzał się na lokatego.

-Nie wiem. Byłem tak przerażony, że ledwo po karetkę zadzwoniłem.-chłopak z powrotem popatrzył się na dziewczynę. Była całkiem blada. Kiedy zobaczył resztę pomieszczenia zdał sobie sprawę, że ona jest zbyt delikatną na to. Westchnął ciężko i schował ręce do kieszeni.

-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.-siedzieli cały dzień w jedź miejscu. Pielęgniarka przychodziła kilkanaście razy ale nie była zbyt rozmowna. Gdy lekarz wyszedł pozwolił im zobaczyć wreszcie dziewczynę.

-Louis, ja może...

-Jedź spokojnie do domu. Zadzwonie jakby co.-Harry wysłał mu uśmiech i wyszedł. Tomlinson usiadł obok jej łóżka. Złapał jej małą dłoń i splótł ich palce. Każda minuta zdawała się ciągnąć w nieskończoność. Nie spał ani chwili. Z samego rana lekarz przyszedł i chciał z nim rozmawiać.

-Wie pan, że ona była w ciąży, prawda?-przez całą noc układał miliony scenariuszy do tej rozmowy.

-Tak wiem, co z dzieckiem?-Żeby wszystko było dobrze, żeby było dobrze.

-Nie mam dobrych wiadomości.

-To znaczy, że...

-Tak, poroniła.-Louis schował twarz w dłoniach.-Zostawię pana narazie.-po wyjściu lekarza chłopak wstał i oparł się o ścianę. Potrzebował odpoczynku. Przyłożył rozgrzany policzek do zimnej ściany i zamknął oczy. Poczuł, że łzy chcą wypłynąć. Otarł je dłonią ale to nic nie dało. Dał im spokojnie spływać. Chciał sobie ulżyć. Bój narastający przez lata znalazł swoje ujście. Rozpłakał się całkowicie. Przylgnął plecami do ściany po czym zsunął się na podłogę. Siedział taki dopóki się nie uspokoił i zmęczył. Wrócił na swoje poprzednie miejsce i usunął na siedząco.

Z małym oporem otworzył oczy. Przez okno wpadało duzo światła. Była godzina dwunasta. Skierował swój wzrok na dziewczynę, która teraz patrzyła się na ścianę.

-Jak długo już tak leżysz?-'poranny' głos chłopaka kolejny raz wywołał dreszcze na jej plecach.

-Piętnaście minut, może trochę dłużej. Wyspałeś się?-spojrzała sie na niego.

-Pięć godzin to ciut mało by można było się wyspać.-dziewczyna powoli usiadła. Zapadła cisza.

-Przepraszam Lou. Ja nie wiem co...

-Już dobrze Jade.-przerwał jej w połowie zdania.

-Jestem beznadziejna. To wszystko moja wina.

-Nie mów tak. Jesteś idealna a ten wypadek to wina tego palanta za kierownicą. Nie twoja-Louis usiadł obok niej i objął ramieniem na co dziewczyna wtuliła sie w jego koszulkę.

-Um, Jade...

-Tak?

-Chodzi o to, że... no...

-Yhm

-Tego dziecka już nie ma. Poroniłaś.-brunetka jeszcze bardziej zaczęła płakać. Louis pogłaskał ją po głowie.
Zaraz, ona płacze?

-Dlaczego płaczesz? Przecież nie chciałaś go.-powiedział oschle.

-Nie wiem... Poprostu płaczę, ok?

-Ok, jak się czujesz?

-Wszystko mnie boli. Naprawdę wszystko.-Louis spojrzał na zegarek.-Jade wiedziała, że brunet nie czuje się komfortowo w tej sytuacji. Chciała by został z nią teraz i zamierzała go do tego przekonać w taki sposób żeby się nie domyślił.

I... zimno mi. Przytulisz?-chłopako objął ją i usiadł na w pół leżąco obok. Nadal nie mógł sobie darować, że osoba, którą obdarzył największym uczuciem leży w szpitalnym łóżku. Pomyślał, że mógł ją dziś stracić. Zacisnął przez to mocniej uścisk wywołując syknięcie dziewczyny z bólu, więc poluźnił go.

-Przepraszam.-brunetka uniosła lekko kąciki ust i wtuliła się bardziej w tors chłopaka. Czuła, że teraz jest bezpieczna bo wiedziała, że Louis nie pozwoli nikomu jej skrzywdzić.

Czy ja pokochałam mężczyznę, który mnie w pewnym sęsie zranił? Nie, Louis mnie nie zranił. Miał rację...

Leżeli w ciszy, którą zakłócały dźwięki wydawane przez różne maszyny na sali. Tomlinson powoli zasypiał. Miał dość wszystkiego. Chciał poprosu zabrać ją do domu i położyć się spać a rano obudzić się obok niej.

-Zostań ze mną, proszę...

--------------------------------------------------------------------

Hej tygryski x
Kolejny rozdział, dość szybko ale poprostu nie mogłam się doczekać waszej reakcji.
Co o nim sądzicie? Ja jestem nawet zadowolona z niego. Wiem, że niektórzy chcieli żeby dziecku nic nie było ale... taki pomysł mi nagle wpadł do głowy i baaam.
Mam badzieję, że długość Wam pasuje xD

Chciałam prosić żebyście komentowali bo informuję 18 osób a pod rozdziałami ledwo 10... Dzięki za wszystko kochani. Komentarze, wyświetlenia i za to, że to czytacie :)

Do następnego xx

sobota, 26 kwietnia 2014

12. Telefon

-Tęskniłaś?-zmarszczył brwi i po chwili znów patrzył w sufit.

-Mhm...

-Przecież ty mnie nienawidzisz. Masz ze mną dziecko a ja nie pozwalam ci go usunąć mimo, że widze jak bardzo ważne są dla ciebie te studia.-dłonie Jade zaczęły się pocić. Wytarła je o spodnie.-Jestem potworem jak można za mną tęsknić?-cichy śmiech chłopaka nie pasował do sytuacji.

-A jednak można.-kąciki ust Louisa lekko się uniosły. Wstał z łóżka i zabrał telefon z półki na ścianie. Przytrzymał przycisk z boku, wyłączając komórkę. W tym czasie Jade wstała żeby poprawić przywrócony przez chłopaka wazon. Tomlinson podszedł do niej.

-Powinienem wynagrodzić ci to, że musiałaś tyle czekać.-brunetka przełknęła ślinę patrząc jak chłopak przygryza wagę.

-Nadal uważam, że to będzie dziwne.

-Czy ją powiedziałem że będę cię pieprzyć żeby wynagrodzić ci? Możemy poobściskiwać się albo mogę cię uświadomić co to suchy sex.-na jego twarz wkradł się chytry uśmiech. Popchnął ją w stronę najbliższej ściany i złączył jej usta ze swoimi. Jade przymknęła oczy i oddała pocałunek. Smakował jak mięta i papierosy. Połączenie jakże dwóch odmiennych rzeczy. Chłopak położył prawą dłoń na talii dziewczyny. Przerwali by złapać oddech. Louis zmniejszył odległość między sobą a brunetką. Czuł na sobie jej ciepły, nierównomierny oddech. Zaczął całować ją wzdłuż linii szczęki a następnie przywłaszczył ją sobie robiąc czerwony ślad na jej szyi. Pragnął więcej. Chciał ją tylko dla siebie. Była jak taki prywatny narkotyk. Raz zasmakowałeś i nie mogłeś przestać.

-Teraz nikt mi cię nie zabierze.-szepnął jej do ucha po czym spojrzał w oczy. Jade poczuła dłonie Tomlinsona na tyłku. Złapała jego koszulkę i przyciągnęła go bliżej, domagając się więcej. Wykorzystał to. Najpierw pocałował ją krótko a następnie wepchnął swój język między wargi. Walczyli o dominację, której to chłopak nie chciał oddać. Dziewczyna wplotła dłonie w jego włosy. Brunet ścisnął jej pośladki i podniósł do góry. Jednocześnie, Jade podskoczyła. Nogi miała splecione wokół niego. Nie wierzyła w to co robi i nie wiedziała jak Louis tak szybko zmienił swoje nastawienie. Ale nie miała nawet krótkiej chwili by przemyśleć cokolwiek.

Posadził ją na parapecie okna nie przestajac całować. Przygryzł dolną wargę siedemnastolatki na co jęknęła i pociągnęła za końcówki jego włosów. Chłopak odsunął się i uśmiechnął. Zaczął robić kolejną malinkę na jej szyi gdy zabrzmiał dzwonek do drzwi. Ale on nie zwrócił uwagi.

-L-Louis...Dzwonek.-zająknęła się.

-Chrzanić to-powiedział spokojnie.

-Jeśli to coś ważnego?-nie dawała za wygraną.

-Kto by przyszedł o tej porze? Po za tym to dlatego wyłączyłem telefon, żeby nikt nam nie przeszkadzał.

-Och, ok, w takim razie kontynuuj.

-Podoba ci się. Zawsze ci się podobało.-znów zaczął ją całować. Tym razem łapczywiej. A osoba po drugiej stronie drzwi wejściowych nie znudziła się. Tomlinson przeniósł dziewczynę na łóżko.

-Zaczekaj tu skarbie.-puścił oczko do niej.

-Jednak idziesz otworzyć?

-Tak mak dość tego gwałcenia dzwonka.-przeczesał włosy ręką i zbiegł po schodach. Jade leżała na pościeli i czekała jakieś dziesięć minut, po których Louis wrócił.

-To tylko Zayn. Na czym skończyliśmy?

-Zdaje mi się, że miałeś mnie oświecić co to suchy sex.

*

Rano Tomlinson wstał dużo wcześniej od Jade. Zostawił ją pod opieką Harry'ego i wyszedł do pracy. Zaczął od sterty dokumentów leżącej na biurku a potem pojechał załatwiać interesy poza miastem. Chciał jak najszybciej skończyć i wrócić do domu. Miał właśnie wracać kiedy poczuł wibracje w kieszeni spodni.

-Halo?

-Louis, Jade jest w szpitalu.-niespokojny głos Harr'ego zabrzmiał w słuchawce. Louis stał z kluczykami od samochodu w dłoni jak słup soli.

----------------------------------------------------------------------

Hej tygryski xx
Jak wrażenia po dzisiejszym rozdziale? Nie spodziewaliście się go tak szybko, co? Nie mogłam się doczekać by go wstawić bo tu się wszystko zaczyna rozkrecać! Jak myślicie co się stanie z Jade? Ja wiem ale niestety to tajemnica! Przepraszam, że poprzedni rozdział był taki krótki (ten też nie jest długi ale muszę się uczyć -_- ) mam nadzieję że się nie gniewacie.

Skończyłam znów w dramatycznym momencie, przepraszam, że Wam to robię ale musicie wiedzieć że następny rozdział pojawi się niedługo bo przecież w następnym tygodniu idziemy tylko 3 dni do szkoły, yaaay!

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Do następnego xx

piątek, 25 kwietnia 2014

11. Ojciec...

W progu kuchni, plecami do niej stał jej własny ojciec. Ojciec, który wyrzucił ją z domu a teraz przychodzi po nią z nie wiadomych powodów. Louis zaśmiał się kpiąco i przeszedł z jednego rogu pomieszczenia w drugi.

-Pan myśli, że ona tak po prostu wybaczy? Spędziłem z nią dużo czasu i wiem, że tego nie zrobi od tak.-Harry przyglądał się wszystkiemu z uwagą jakby właśnie oglądał ulubiony serial. Jade weszła wyżej o kilka stopni i schowała się za poręczą, kucając.

-To, że jesteś bogaty nie oznacza, że...

-Że mogę wszystko, bla, bla. Pańskie słoneczko tłumaczyło mi już jak mnie pan postrzega. Ale sama stwierdziła, że jestem miły. Więc, w czym problem. Może będę lepszym ojcem niź pan.-dziewczyna zakryła usta ręką po tych słowach. Zaczynała się martwić o tate ale bardziej o Louisa. Myśl, że może mu się coś stać zprzątała jej głowę.

-Chce odzyskać córkę.-mężczyzna powiedział stanowczym głosem.

-A ja nie chce stracić dziecka. Ona zostanie ze mną puki nie zechce wrócić do domu.-Louis wyminął go i wyszedł na taras. Ojciec Jade opuścił dom Tomlinsona dzięki czemu brunetka zrobiła się spokojniejsza. Dziewczyna zeszła ze schodów i wychyliła się zza przesuwanych drzwi, prowadzących do ogródka. Brunet trzymał papierosa w ustach. Nie zwarzając na to iż brzydziła się tym, położyła ciepłą dłoń na jego zimnym przed ranieniu.

-Louis...

-Nie pytaj o nic.-odwrócił się do niej twarzą. Chłopak chwycił papierosa i rzucił na ziemie, przygniatając go butem. Wypuścił ostatni raz dym z ust i odetchnął.

-Najważniejsze, że nadal jesteś za mną. Bo... chcesz zostać, prawda?-chwycił jej dłoń na co dziewczyna drgnęła.

-Ja... chce. Chce i nie zmienię zdania.-brunet przytulił ją i pogłaskał po plecach.

-Muszę już iść.-odsunęli się od siebie i weszli do środka. Przed wyjściem spojrzał ostatni raz na nią. Dziewczyna ledwo stała na nogach. Postanowiła odpuścić sobie dziś śniadanie. Zalała jedynie herbate i wskoczyła pod koc. Spotkanie z najlepszymi przyjaciółkami-ciszą i książką-zaczęła niemal od razu. Jade słyszała bicie swojego serca, na przemian z oddechem. Lubiła takie chwile jak ta. Przeczytała pierwszy rozdział a potem drugi i trzeci. Było tak miło. Właśnie, było...

Po domu rozległ się potworny dźwięk dzwonka. Brunetka wstała i otworzyła drzwi, za którymi stało dwóch policjantów.

-Dzień dobry, Tomlinsom w domu?-wyższy przerwał narastające napięcie.

-Wyszedł jakiś czas temu.-Brawo, po co to mówiłaś! Przeklinała siebie w myślach.

-Nie szkodzi, chcieliśmy przeszukać mieszkanie.

-Ale...-nie zdąrzyła. Mężczyżni przepchnęli się obok niej. Chodziła za nimi i modliła się żeby nie weszli do sypialni Louisa. Nalewno nie byłby zadowolony. Drzwi wejściowe wydały głośny huk a po chwili w salonie stanął brunet.

-Jade, dlaczego ich wpuściłaś?!-krzyknął pokazując jak dwoje policjantów przewraca dom do góry nogami.

-Nie wpuszczałam ich. Sami weszli.-przeczesała włosy dłonią i podeszła bliżej niego. Chłopak zaczepił wyższego.

-Jesteś wreszcie. Wiesz, że masz kłopoty i to spore?-zakpił sobie z niego

-Jakie kłopoty, przecież ja nic nie zrobiłem?!-drugi obrucił go i zapiął w kajdanki.-Zostaw mnie! Nic nie zrobiłem!-dziewczyna stała jak słup soli. Nie mogLa nic zrobić mimo, że chciała.

-Mówię o wczorajszym wyścigu...

*

-Przyznaj się, że to ty.-Louis siedział w dobrze mu znanym miejscu z założonymi rękoma.

-To nie ja go organizowałem, nawet mnie tam nie było.-mówił spokojnie.

-Gdzie byłeś w takim razie?-mężczyzna w szarej koszuli chodził po pomieszczeniu.

-Powiedziałem, że u Malika. Przesłuchaliście go?-zmrużył oczy i wbił wzrok w starszego od siebie. Policjant pokręcił głową.

-Tym razem masz szczęście. Idź...-brunet spokojnie wrócił do domu jak by to była codzienność. Trzasnął drzwiami sypialni i nie wyszedł przez resztę wieczoru.
Jade niepewnie zapukała za nim uchyliła drzwi.

-Czego chcesz?-Louis leżał na łóżku patrząc w sufit.

-O co tu chodzi Lou?-weszła do pomieszczenia.

-Ktoś mnie wrobił. Więcej nie powiem.-miał szorstki głos. Napewno nie był skory do rozmów. Dziewczyna usiadła obok niego i westchnęła. Narastająca cisza tym razem, krępowała ją. Louis odezwał się pierwszy.

-Dlaczego przyszłaś?-skierował wzrok na jej twarz.

-Ja, um, tęskniłam chyba...

--------------------------------------------------------------------

Hej tygryski xx
Mamy już 11 rozdział, yaaay!
Najwięcej osób chciało by to wyszło na tak jak by Dangera. No więc będzie.

Jak Wam się podobają moje wypociny? Obiecałam kilku osobą, że dziś napewno dodam rozdział no i musiałam dotrzymać obietnicy...

Skończyłam w takim momencie żebyście się aż tak nie nieciepliwili. Ale zapowiadam, że następny zakończę w najbardziej dramatycznym miejscu. Haha ja złaaa. xD
Chciałam podziękować za aż 14 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. W poprzednim wpisie macie trochę mnie (możecie zajrzeć)

Do następnego xx

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

10. Druga noc

Jade widziała przez okno dwóch mężczyzn jak rozmawiali z brunetem, który nerwowo kopał kamyki stojąc w miejscu. Chciała wiedzieć kim oni są i o czym mu mówią. Louis zaśmiał się kilka razy i znowu zaczął się denerwować.

-Nie ma mowy. Nie dzisiaj.-chłopak pokręcił głową

-Dlaczego?-jeden z nich oparł się i sportowe auto i wbijał wzrok w niego.

-Choćby dlatego, że ostatnio prawie mnie złapali. Nie ma opcji żebym wystartował w tym wyścigu.

-To chociaż porzycz samochód.-działali mu na nerwy.

Co? Moje kochane autko? O nie, nie. Tak się nie bawię!

Kolejny raz pokręcił przecząco głową i wszedł na teren posiadłości zamykając bramę za sobą. Wszedł po schodach do sypialni Jade.

-Możesz już zejść, jeśli chcesz...

-Louis, dlaczego oni nie mogli mnie zobaczyć?-wyrwało jej się za nim zdążyła pomyśleć.

-Naprawdę chcesz to zaczynać?-oparł się o futrynę. Dziewczyna przytaknęła.

-Są nie bezpieczni. To powinno ci wystarczyć.-po raz ostatni zerknął na nią i zszedł do salonu zaglądając po drodze do siebie. Zrezygnowana brunetka postanowiła dokończyć książkę.
Była już na ostatniej stronie gdy usłyszała krzyk Louisa z dołu.

-Jade! Przyniesiesz mi kurtkę z mojej sypialni?!-leniwie wstała i poszła do pokoju obok. Było tam inaczej niż gdy ostatni raz tu była. Kilka koszulek leżało na podłodze a para czerwonych Vansów stała na szafce.

Totalny śmietnik...

Ale nie pachniało jak w śmietniku. Wręcz przeciwnie. W pomieszczeniu unosił się zapach wody kolońskiej i miętowej pasty do zębów. Podeszła do łóżka i wzięła w dłoń dżinsową kurtkę. Na podłogę spadła zapalniczka. Dziewczyna odwróciła się i podniosła ją. Włożyła rękę do kieszeni okrycia i trafiła na paczkę papierosów. Brzydziła się palenia. Gdy tylko widziała, że ktoś trzyma papierosa w ręku, omijała go szerokim łukiem. Z obrzydzeniem wsadziła zapalniczkę tam gdzie były szlugi i zeszła po schodach.

-Dzięki.-powiedział biorąc od niej swoją kurtkę. Ewidętnie gdzieś szedł.

-Gdzie wychodzisz?-spytała gdy zawiązywał sznurowadła.

-Zayn zadzwonił żebym przyszedł bo jest sam w domu. To idę.-włożył telefon do kieszeni spodni a portfel do kurtki.

-Nie wiem kiedy wróce. Jak coś to dzwoń.-Jade zdziwiła się gdy Louis pocałował ją w czoło. Potem wyszedł i pojechał. Brunetka wróciła do ostatniej strony lektury i skończyła ją. Zaczęło się jej nudzić. Było jeszcze wcześnie więc spać nie mogła pójść. Oparła głowe na dłoni i leżała ze wzrokiem wbitym w jakże interesującą ścianę. Przypomniała sobie jak to jeszcze dzisiejszego dnia Louis ją całował. Czuła się wtedy szczęśliwa jak nigdy.

... I te jego oczy, oh tak. Takie śliczne. Zaraz co? Jego oczy wcale takie nie są! Kogo oszukuję. Są śliczne.

Tym czasem Louis siedział z Zaynem w jego domu grając w pokera. Jednocześnie rozmawiając o dzisiejszych gościach Tomlinsona. Po kilku partiach odechciało im się kart więc siedzieli bez czynnie przed telewizorem.

Louis wrócił o w pół do dziesiątej. Usiadł obok dziewczyny na sofie i cmoknął ją w policzek.

-Tęskniłaś?-powiedział unosząc brew do góry.

-Nie myśl sobie, że możesz robić wszystko.

-A tak nie jeste? To mój dom.

-Wiesz o co chodzi, Louis.

-No właśnie nie.-brunetka westchnęła ciężko.

-Idź lepiej posprzątaj w swojej sypialni.

-Nie chcesz mi pomóc? Sam przecież nie dam rady.-dziewczyna pokręciła głową.

-I tak wiem, że z chęcią poszłabyś ze mną drugi raz do łóżka-szepnął jej do ucha i powędrował do pokoju. Jade udawała, że nic się nie stało ale po minucie stała już w drzwiach sypialni Louisa, który teraz uśmiechał się łobuzersko.

-W czym mam ci pomóc?-pokazał jej stosik koszulek i koszul.

-Poskładaj to a potem odłóż na półkę w szafie.-zaczęła składać tak jak jej kazał. Sam zaś układał poprzewracane kosmetyki w swojej łazience. Skończył wcześniej i stanął pod ścianą. Gdy Jade skończyła, usiadła na jego łóżku i odetchnęła. Louis stanął między jej nogami.

-Jednak przyszłaś.

-Tak i co z tego?

-Nic, nic... Przyznaj, podobało ci się dzisiaj.-rozpiął trzy pierwsze guziki jej koszuli gdy to mówił.

-Może tak, może nie. Ale przestań mnie rozbierać.

-To moja sypialnia, tu gramy na MOICH zasadach.-popchnął ją do tyłu i usiadł na niej okrakiem zejmując jej koszulę do końca.

-Louis, jestem w ciąży. Nie uwarzasz, że to będzie dziwne?-brunet westchnął i przewrócił oczami jednocześnie.

-Dobra, poczekam te osiem miesięcy.

-Dziewięć.-poprawiła go.

-Nie, osiem. Przecież miesiąc już minął... Ale dziś śpisz w moim łóżku.-Jade poddała się i położyła normalnie na pościeli. Louis zmienił koszulkę i zciągnął spodnie po czym wszedł pod kołdrę i przykrył dziewczynę.

-Mam nadzieję, że mi nie uciekniesz w nocy.

-Jak bym śmiała.-zaśmiali się cicho i szybko zasnęli.
Rano brunetka obudziła się wtulona w koszulkę chłopaka. Próbowała odsunąć się ale on zacisnął uścisk.

-Nie uciekaj nigdzie.-miał zachrypnięty głos, który wywołał ciarki na plecach dziewczyny.

O matko, jak seksownie!

Nie spał ale nie otworzył oczu. Wydawał się zmęczony mimio, że zasnął dość wcześnie. Zignorowała to i zaczęła bawić się rąbkiem jego T-shirta. Na dole rozległ się huk zatrzaskiwanych drzwi. Potem tłumiony bieg po stopniach i kroki na korytarzu. Louis otworzył oczy i spojżał w stronę wejścia. Po chwili Harry uchylił drzwi.

-Czyli to robisz kiedy jesteś zbyt leniwy żeby iść do pracy? No fajnie a ja czekam na ciebie w samochodzie.-Tomlinson ciężkim krokiem poszedł do łazięki wysyłając Stylesowi poirunujące spojżenie.
Jade owinęła się kołdrą i zignorowała fakt, że w pokoju stoi przyjaciel Louisa a ona nie ma na sobie koszuli przez napalonego bruneta.

-Wstawaj i schodź na śniadanie a nie leżysz.-Harry podszedł do komody stojącej we wnęce pokoju i wyciągnął z niej pierwszy lepszy podkoszulek. Chłopak rzucił go jej na co dziewczyna pytająco uniosła brew.

-Wiem jak Louis kończy rozmowy z kobietami.-brunetka otworzyła usta chcąc coś powiedzieć ale ją uprzedził-Nie dziękuj.-Louis wrócił do pokoju i dał znak przyjacielowi, że mogą iść.
Dziewczyna zeszła po około pół godzinie. Gdy zeszła zobaczyła jak duży błąd popełniła.

------------------------------------------------------------------

Hej koteczki x
Jak podoba Wam się rozdział? Wiecie gdzy tylko go skończyłam to powiedziałam do siebie "Kurwa jaki długi..." xD Ale to chyba dobrze?

Rozdział jest głównie dialogiem, (tak mi się wydaje) nie wem dlaczego. Po przeczytaniu tego macie pewnie rozpieprzone mózgi bo "Louis - wyścigi" "Louis - fajki" "Louis - seksoholok" xD

Zostawiam Was z tym i życzę Wesołych świąt. (spóźnione alw zawsze coś)

Ask: http://ask.fm/TrySurvive

Do następnego xx